Dnia 13 kwietnia 2013r. połączone siły Uniwersytetu Trzeciego Wieku z Nowej Rudy i Świdnicy oraz Koła PTTK z Nowej Rudy wyruszyły na podbój i odkrywanie tajemnic Broumova (i okolic).
Przygoda z Broumovem rozpoczęła się około godziny 8:00 w Słupcu, skąd grupa wyruszyła autokarem (przez Nową Rudę-Centrum) do celu wycieczki. Na miejscu przywitał nas ojciec Gedeon, opiekun broumovskiego klasztoru. Rozpoczęliśmy od zwiedzania unikatowego zabytku – jedynego zachowanego w Czechach drewnianego kościoła pw. Najświętszej Marii Panny przy cmentarzu nieopodal centrum miasta. Ojciec przewodnik okazał się zaskakująco komunikatywny. Biegle władał językiem polskim. Jak się okazało świetnie zna również niemiecki (oraz – oczywiście – czeski!). Nazwał nas „kochanymi sąsiadami”, aczkolwiek podczas niezwykle wciągającej opowieści „poczęstował” nas kilkoma anegdotami na temat Polski i Polaków.
Po zwiedzeniu drewnianego kościoła przejechaliśmy (my – autokarem, ojciec przewodnik – rowerem) do Klasztoru Benedyktynów w ścisłym centrum miasta. Obejrzeliśmy wnętrza klasztorne (refektarz, bibliotekę, kościół z relikwiami św. Wojciecha) oraz muzeum, w którym można było zobaczyć m.in. kopię Całunu Turyńskiego. Wnętrza klasztorne przywitały nas bardzo chłodno. Niewątpliwie warto tam wrócić latem, wczesna wiosna jednak i tak skąpiła nam ciepła, więc zmarznięci i zamyśleni niespiesznie opuściliśmy klasztor, wylewnie żegnani przez o. Gedeona. Czas był najwyższy spróbować czeskiej kuchni, a spotkanie z czeskim obiadem zaplanowano nam w „Chacie Hvezda” na szczytach Broumovskich Sten. Wchodzenie na szczyt szlakiem jest niewątpliwie niezwykle pasjonujące, ale wobec niesprzyjających warunków pogodowych (oblodzenie skał) grupa skorzystała z możliwości jakie daje autokar. Na Hvezdę wjechaliśmy w sam raz na obiad.
Malowniczo położona „Chata Hvezda” okazała się niezwykle przytulnym miejscem, pełnym ciepła (ten kominek…) i gościnności. Tu zdecydowanie należy podziękować gospodarzowi obiektu – oprócz przywitania nas kieliszkiem „czegoś mocniejszego” (co to było?) i ciepłym słowem (nieźle radzi sobie z naszym językiem) to otoczył nas prawdziwie rodzinną opieką. Na obiad był do wyboru żurek (super) lub rosół, a na drugie gulasz z knedlami i zestawem surówek. Przyznam, że po raz pierwszy spotkałem się z sytuacją, w której właściciel dbał o to, aby goście najedli się do syta i serwował na bieżąco ekstra dokładki (według życzenia). Ja w każdym razie wyszedłem objedzony do syta.
Po obiedzie piwo, kawa, napoje – co kto lubi. I czas na zwiedzanie. Było na co popatrzeć. Z jednej strony kaplica Hvezda z malowniczymi tarasami widokowymi, z drugiej gigantyczne bloki skalne przemieszane z drzewami, a z trzeciej strony widok z tarasu restauracji na Javori Hory, Broumov i Wielką Sowę.
Po obiedzie czas był na wyjazd do Olivetina. Wybór autokaru okazał się jak najlepszy, a to z uwagi na silny deszcz i gradobicie, jakie spotkały nas w drodze na dół. Niemiej jednak w olivetinskim browarze pogoda była już w porządku.
Właściciel browaru z wielką swadą opowiadał i pokazywał swój zakład. Było chłodno, ale wizja milionów litrów złocistego piwa skutecznie rozgrzewała wyobraźnię gości. Prawdziwym „hitem” okazała się opowieść o „żywym piwie” i nowych odkryciach, jakich dokonali broumovscy piwowarzy. Degustacji nie zaplanowano, ale w przyzakładowym sklepie można było się zaopatrzyć do woli. Jak można się było spodziewać „żywe piwo” cieszyło się największym powodzeniem.
Browar Olivetin opuszczaliśmy jak najbardziej podbudowani. Tylko te tajemice… co kryje sie w tajemniczym sejfie sprzed 50 (ponad) lat? Tego podobno nie wie tam nikt. I nikomu jeszcze nie udało się go otworzyć…
Ostatni punkt na trasie to kościół w Martinkovicach. Niestety coś się „pokiełbasiło” w planach i kościółek można było obejrzeć tylko od zewnątrz. Wrażenie robiły doskonale utrzymane nagrobki (niektóre nawet sprzed II Wojny Światowej!) i tysiące kwitnących przebiśniegów.
Wycieczka po Broumovie (i okolicach) zakończyła się tam, gdzie się rozpoczęła. Na sam koniec – miła niespodzianka od kierownictwa imprezy. Każdy uczestnik otrzymał pamiątkowy mini-kufel z logo browaru Olivetin. To pewnie na to „żywe piwo”…
Uniwersytet Trzeciego Wieku i Koło PTTK pn. „Gwarków Noworudzkich” zapraszają na kolejne wycieczki. Najbliższa już 20 kwietnia – w Góry Żelazne.
(Witold Telus)
(Zdjęcia: kol. Edward Lada i kol. Witold Telus)