27 kwietnia 2013r. grupa amatorów poznania niepoznanego czyli członkowie kół PTTK i SKKT z Nowej Rudy oraz grupa kol. Jana Okońskiego pod kierunkiem kol. Karola Maliszewskiego i kol. Izabeli Müller wyruszyła w mniej znane zakątki Gór Stołowych. Trasa wiodła od polanickich źródeł poprzez batorowskie łąki aż do wambierzyckiej Bazyliki.
Zaczęliśmy jak należy, czyli u źródeł – w polanickim Parku Zdrojowym. Łyk wody z Wielkiej Pieniawy, poklepanie kamiennego niedźwiedzia i w drogę. Pogoda od samego początku dawała znaki, że łatwo nie będzie. Właściwie to kapało z nieba cały czas, a raz nawet bardzo mocno. Turyści z Nowej Rudy nie boją się szarych chmur, bo mają słońce w sercach. Spacerkiem przez las w okolicach Polanicy i już byliśmy na polanie obok leśniczówki. Krótki postój i w dalszą drogę. Przy przejściu przez ruchliwą drogę DK8 w okolicach Borowiny lunął na nas rzęsisty deszcz, ale jakoś nikogo to nie zniechęciło. Najwyraźniej Duch Gór Liczyrzepa dał sobie wtedy spokój, bo na dalszej trasie nie wystąpiły już tak obfite opady deszczu. Atrakcji wodnych jednak nam nie zabrakło, bo już nieopodal Batorowa szlak nieoczekiwanie skręcił nad brzeg potoku Czerwona Woda i – jak gdyby nigdy nic – pokazał się już z jego drugiego brzegu. Taki mały drobiazg – zabrakło kładki. Na szczęście nie zabrakło noworudzian i ich pomysłów a la „szkoła przetrwania”. Prowizoryczna kładka pozwoliła przedostać się na drugi brzeg (prawie) suchą stopą. Przez wieś Batorów szło się jednak nieco mniej wesoło, zwłaszcza, gdy okazało się, że obiecanego sklepu jednak nie ma, a nasi szanowni milusińscy będą musieli się obejść bez „czipsów” i innych chrupek. Nie pozostało nic innego jak wspiąć się ku polanie nad Batorowem i przejść do części krajoznawczo-sportowej. Konkurs poprowadził kol. Karol Maliszewski. Zwycięzców było wielu, ale nagród jeszcze więcej. Łaskawszy Liczyrzepa dał nam odpocząć od mżawki i pozwolił na pieczenie kiełbasek. Potem już było z górki. Szlak żółty poprowadził nas między Skalne Grzyby, a szlak czerwony sprowadził do Wambierzyc.
Nasuwa się tylko jedno pytanie – kiedy znów ruszymy na szlaki?