W poszukiwaniu przebiśniegów

Dzień 30 marca 2019 r,rankiem był mglisty ale jasny.Przed godziną ósmą, na dworcu kolejowym w Nowej Rudzie spotkało się 10 osób z zamiarem wspólnego spędzenia tej soboty.Byli to członkowie Koła PTTK “Gwarków Noworudzkich” i jedna osoba spoza koła. Plan w tym dniu był następujący: wyjazd szynobusem do Ludwikowic a następnie wędrówka szlakiem spacerowym  – “młoteczkowym”,przez Wzgórza Włodzickie.
Szynobus przyjechał punktualnie, a my jadąc jak zwykle podziwialiśmy, znaną nam okolicę.W Zdrojowisku dołączył do naszej grupy jeszcze jeden kolega z koła.W Ludwikowicach było już słonecznie i ciepło. Prowadzący kolega Czesław Dominas przywitał wszystkich i krótko opowiedział o miejscowości i okolicy.Ze stacji zeszliśmy w kierunku Gminnego Ośrodka Kultury i skierowaliśmy swoje kroki w kierunku ronda. Następnie za mostem nad Włodzicą poszliśmy gruntową drogą w kierunku wzgórz. Po pokonaniu pierwszego wzniesienia, naszym oczom ukazały się wspaniałe widoki na Góry Sowie i Wzgórza Wyrębińskie. Wyniosła 
Grabina, Kalenica, Szeroka, Malinowa a między nimi przełęcze: Jugowska, Bielawska Polanka, Woliborska,a na pierwszym planie Gruntowa, Tyńcowa, Włodyka, a wśród nich jak rodzynki w cieście zabudowania Ludwikowic i Orkanów.Na horyzoncie można było dostrzec Małą Sowę i Gontową.
Po ucieszeniu oczu pięknymi widokami,rozmowy i rozpoznawanie przez wszystkich ciekawych miejsc i szczytów ruszamy dalej i po chwili mijamy samotne gospodarstwo,utrzymując kierunek szlaku “młoteczkowego”, niektóre znaki warto by odnowić. Nieśpiesznie docieramy do samotnego krzyża na 
rozdrożu i mijamy dużą stodołę. Mokrą drogą docieramy do zabudowań Jawornika i dawnej szkoły. Doszliśmy do “ulubionego” przez turystów asfaltu, ale nie mamy innej możliwości, za kilkoma zakrętami już droga 
raczej gruntowa. Mijamy kilka zabudowań i jesteśmy na skraju lasu z miejscem do odpoczynku. Wielki “wigwam”, ławeczki przyrządy do zabawy dla dzieci i miejsce na ognisko.Trzeba tu wspomnieć ze koleżanka Danusia Siwek i kolega Wacek Koch przez cały czas naszej wędrówki robili zdjęcia, za co serdecznie dziękujemy. Dokumentacja fotograficzna pozwala wrócić do wspólnych chwil, zaraz po rajdzie i w późniejszym czasie. Skoro miejsce na ognisko to przygotowujemy się do rozpalenia ognia. W pobliżu jednak trudno o odpowiednie drewno na ogień. Gromadzimy opał i ogień płonie. Pieczenie kiełbasek to już tradycja. Niezapomniany smak wędliny i zapach dymu to część doznań turysty.My nie odbiegamy od standardu. Spokojnie odpoczywamy posilając się i zabawiając rozmową.

Mamy czas, słońce świeci, ptaki śpiewają, cieszymy się chwilą. Prawie już tradycją naszego koła są konkursy jednego pytania. Dzisiaj też, aż trzy osoby otrzymały pamiątki, były to minerały na podstawce.

Po jakimś czasie miło jest zerknąć na pamiątki z rajdu.

Powoli zbieramy się do dalszej drogi. Kierujemy się skrajem lasu, cały czas szlakiem “młoteczkowym” w stronę kościoła św Barbary. Dalej idziemy koło cmentarza i do ulicy Jedności. Zbaczamy do lasu wędrując zboczem Boguszy. Mozolnie podchodzimy stromym podejściem, dobrze,że jest to wygodna droga. Za kilka minut jesteśmy na skraju lasu, co za widok: zamglony Szczeliniec Wielki i Góry Stołowe, bliżej Ścinawskie 
Wzgórza, a prawie “pod nosem” Sokoli Garb i nasze kochane miasto – Nowa Ruda. Widzimy też “naszą” Górę Anny i Górę Wszystkich Świętych. Dochodzimy do rozdroża z tablicami kierunkowskazów. Pada 
propozycja odwiedzenia szczytu Boguszy. Kilka minut i zdobywamy szczyt, prowadzący opowiada legendę “góry krasnoludków” bo tak nazywano kiedyś Boguszę. W dole widoczne zabudowania Drogosławia.

Wspominamy istniejącą tu kiedyś kapliczkę i schodzimy “młoteczkowym” zielonym do rozdroża z kierunkowskazami. Decyzja – idziemy żółtym szlakiem, ale po kilkudziesięciu metrach przeszkoda. Zwalone drzewa całkowicie blokują drogę. Idziemy bez szlaku w dół do “młoteczkowego”, również powały utrudniają zejście, ale  przedzieramy się. Kierujemy się zielonym “młoteczkowym” a po kilkuset metrach dochodzimy do żółtego szlaku i schodzimy do ulicy Loretańskiej. Tu żegnamy się i rozwiązujemy rajd oczywiście “RAJD PRZEBIŚNIEG”.

Dziękując wszystkim za udział w rajdzie,zapraszamy na nasze wspólne wędrowanie. Pogoda wspaniale dopisała,humory też – rajd udany.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Relacje z naszych wypraw. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.