Spacerem po ścianach

Witam Państwa.

Byliśmy, zobaczyliśmy i… zmokliśmy. Rajd po ścianach uważam za udany.

Ale po kolei. Na stacji Nowa Ruda spotkała się 12-osobowa grupa inicjatywna, do której stopniowo, na kolejnych stacjach dołączali kolejni uczestnicy. Ostatecznie na trasę wyruszyło 16 uczestników. Najpierw przejazd koleją do Mieroszowa. Na trasie Przewodnik Sudecki Witold Telus przybliżył uczestnikom rajdu historię powstania linii kolejowej a także opowiedział o najważniejszych osiągnięciach budowniczych, dzięki którym linia uznawana jest często za najpiękniejszą widokowo w kraju. Podczas oczekiwania na połączenie na stacji Wałbrzych Główny rozegrano szybki konkurs krajoznawczy pod tytułem „znam Śląską Kolej Górską” (z nagrodami!). Miejsce pierwsze zdobył Kacper Soja (wspierany przez dziadka). Gratulujemy!

Po dotarciu do Mieroszowa krótka przechadzka po miasteczku. Tu przewodnik przybliżył krótko dzieje osady i poprowadził nas na nową wieżę widokową na Parkowej Górze. Pięknie usytuowana jest miejscem na znakomite panoramy Gór Stołowych i Gór Kamiennych. Po odpoczynku dalsza droga do turystycznego przejścia granicznego Łączna-Zdonov. Na granicy wchodzimy na szlak górski, który prowadzi krawędzią Mieroszowskich Ścian. To nieco mniej znana część Zaworów, czyli północno-zachodniego krańca Gór Stołowych. Szlak dość ciekawie wije się wśród krzewów malin i wysokich traw, od czasu do czasu pozwalając podziwiać urwiste zbocza. Niestety jak na Góry Stołowe to skałek piaskowcowych jest bardzo mało. Podczas całej wędrówki spotkaliśmy dosłownie ze trzy małe skałki.

Trasa po Ścianach kończy się pod Bukovą Horą, gdzie dołączyli do nas nasi przyjaciele z Klubu Czeskich Turystów – Jarka, Eva i Frantisek. Jarka Chaloupkova raczy nas opowieściami o tutejszych ciekawostkach, a wia naprawdę wiele. Ostatecznie to jej rodzinne strony. Tak wędrując dotarliśmy do wioski Vernerovice, nad którą znajduje się kaplica i słynące z cudów źródełko nazywane Vernerovicką Studanką. Podobno kiedyś to miejsce konkurowało z Wambierzycami…

Po łyku wody ze źródła powędrowaliśmy przez pola do Mezimestii, gdzie dzięki życzliwości kustosza mogliśmy bezpłatnie zwiedzić Muzeum Kolejnictwa. Uroczy zbiór pamiątek z czasów, gdy stacja Mezimestii planowana była na ogromną stację przeładunkową na granicy prusko-austriackiej. Szczerze polecam.

Po zwiedzeniu muzeum jeszcze pora na posiłek „u Svejka” i pora na pożegnanie na stacji kolejowej. Z przesiadką we Wałbrzychu wróciliśmy do Nowej Rudy.

Dziękujemy wszystkim za zaangażowanie i udział i zapraszamy na kolejne wycieczki!

Przewodnik Sudecki Witold Telus

Dzięki uprzejmości Przodownika Turystyki Górskiej, kol. Piotra Janowskiego mała ściąga dla zbieraczy punktów GOT:

Data: 03.08.2019

Mieroszów – TPG Łączna   S09     – 4
TPG Łączna – Mieroszowskie Ściany S09 – 3
Mieroszowskie Ściany – Bukova hora – Vernerovicka studanka
Vernerovice – Mezimesti                8,6 km    –              9
_______________________________________________
Razem 16 pkt

Przodownik był obecny.

(Zdjęcia zjadł wirus)

Dodaj komentarz

Była kiedyś Kolej Sowiogórska

Powstała na początku ubiegłego wieku i przebiegała z Dzierżoniowa do Ścinawki Średniej. Najbardziej malowniczy, górski jej odcinek to Srebrna Góra – Wolibórz. Ciekawostką jest, że na tym właśnie górskim odcinku zamontowana była dodatkowa szyna zębata. Pierwsza wojna światowa zapoczątkowała koniec Kolei Sowiogórskiej, a rok 1932 przyniósł całkowite jej zamkniecie. Turystyczna, dwudziestoczteroosobowa grupa pttkowsko-uniwersytecka, w sobotni dzień (20lipca) postanowiła pójść śladami tej kolei. Miejscem startu był wiadukt k/Srebrnej Góry, nad wąwozem w którym kiedyś były tory kolejki. Wycieczkę prowadził Przodownik Turystyki Górskiej, kol. Edward Soja. Po krótkim rysie historycznym wszyscy gromko odśpiewali „sto lat” kol. Czesławowi Dominasowi – tym razem „zwykłemu” uczestnik wycieczki. Posileni imieninową czekoladką ochoczo ruszyliśmy czerwonym szlakiem w kierunku Czerwieńczyc. Droga leśna, wygodna, zacieniona z przebłyskami słońca była świetna na bardzo ciepły dzień. Tu i ówdzie odsłaniały się piękne widoki na forty Srebrnej Góry. Prawie cały czas towarzyszył nam Szlak Konny Lekarza Weterynarii Marysi Kobak. Mijamy dawną osadę Czeski Las, po której nie pozostał nawet ślad – o jej miejscu informuje jedynie turystyczna tabliczka, pomnik bogini Diany, leśniczówkę i schodzimy do Czerwieńczyc. I tu – już w kierunku Słupca, trasa zaczyna nieco sie wznosić, a droga jest „bezcieniowa”. Ale co tam, idzie się dobrze, humory dopisują jak najbardziej, krótkie postoje wracają siły. Tradycyjny konkurs jednego pytania kol. Czesława też się odbył i dwie nagrody zostały rozdane (otrzymały je „AniKijanki”). No i trochę miny wszystkim zrzedły, kiedy przed nami wyrósł fragment Garbu Dzikowca, na który mieliśmy wejść. Na szczęcie większość osób miała kije, bo gdyby nie one – „to pisz pan przepadło” jak powiedziała jedna z uczestniczek rajdu. Tuż pod szczytem tak pracowicie zdobytym, zapłonęło malutkie ognisko, bo juz wielki czas był na pieczoną kiełbaskę. Odpoczynek przy ognisku bardzo się przydał i już spokojnie zeszliśmy do Słupca, gdzie na Os.Wojska Polskiego zakończył się nasz rajd. Tylko…..gdzie te ślady Kolei Sowiogórskiej? Z turystycznym pozdrowieniem.

Noworudzki UTW Anna Szczepan

fot. E.Soja, A.Szczepan

(Zdjęcia zjadł wirus)

Dodaj komentarz

Rajd Artyleryjski

W dniu 06.07.2019 r. Gwarkowie Noworudzcy udali się samochodami na Przełęcz Woliborską – najstarsze przejście przez Góry Sowie wzmiankowane już w 1137 r.,  by rozpocząć „Rajd Artyleryjski”. Przełęcz Woliborska była umowną granicą pomiędzy włościami Piastów Ślaskich a władcami Czech, w średniowieczu – granica pomiędzy Śląskiem i Czechami. W czasach nowożytnych przez Przełęcz Woliborską transportowano węgiel z Przygórza i Woliborza. W 1932 r wybudowano gospodę „Na przełęczy Woliborskiej” (Volpesdorfer Plane-Baude) dysponującą 4 miejscami noclegowymi. Pamiątkowe zdjęcie i wymarsz szlakiem czerwonym na rajd, który okrasił nas wspaniałymi widokami na Wzgórza Włodzickie, Góry Stołowe, Masyw Śnieżnika a nawet widać było Nową Rudę,  przebiegał wśród biało- czerwonych naparstnic. Po zdobyciu Malinowej zostało odśpiewane sto lat dla naszej koleżanki – imienniczki góry- Maliny. W trakcie rajdu spotykaliśmy innych turystów wędrujących w przeciwną stronę oraz przy zbliżaniu się do Srebrnej Góry coraz liczniejszą grupę cyklistów MTB, którzy byli dowożeni transportem kołowym na ścieżki rowerowe. Po dojściu do Fortyfikacji Chochołów zeszliśmy ze szlaku czerwonego na niebieski i zakończyliśmy rajd na Przełęczy Srebrnej.

Edward Soja

Data odbycia wycieczkiTrasa wycieczkiNr grupy górskiej wg reg. GOT PTTKPunków wg. reg. GOT PTTKCzy przodownik był obecny
6.07.2019Przełęcz Woliborska-Szeroka -Malinowa-Gołębia -Przełęcz SrebrnaS. 1110Tak

(Zdjęcia zjadł wirus)

Dodaj komentarz

Świętojańska Noc Czerwcowa

22 czerwca po południu, pod Ratuszem na noworudzkim Rynku zebrała się 40-to osobowa, barwnie ubrana grupa. Byli to uczestnicy piątej Noworudzkiej Nocy Świętojańskiej organizowanej juz tradycyjnie przez Koło PTTK im. „Gwarków Noworudzkich”. Wszystkich zebranych – gości z Koła Czeskich Turystów z Broumova, członków PTTK oraz grupy AniKije Noworudzkiego UTW, przywitał Prezes Koła, Przodownik Turystyki Górskiej kol. Edward Lada. Kwiecisty, przykuwający wzrok korowód pod wodzą Honorowego Przodownika Turystyki Górskiej, kol. Czesława Dominasa, wyruszył ul. Podjazdową a potem Piastów do mostu nad Włodzicą przy „Rudku”. Tam została przypomniana historia Nocy Świętojańskich i piękne, kolorowe, uwite na tę okazję wianki popłynęły z nurtem Włodzicy. Tymczasem niezawodny Smilebus już czekał aby wszystkich chętnych do zabawy i posiedzenia przy ognisku „podrzucić” na Górę św. Anny, na Rancho Overo. Zanim kiełbaski się upiekły, był czas na rozmowy i turystyczne plany na najbliższą przyszłość, w tym również wyjścia wspólne z Czechami. Już przy kawie i ciastach rozpoczęły się konkursy. Pierwszy z nich – „słowo na literę” – opanowali członkowie NUTW, ale w dalszych nagrody przypadały pospołu innym uczestnikom. Był oczywiście konkurs rzutu beretem, było magiczne pudełko i nieco trudniejszy – odgadnięcie 19 miejsc pokazanych na fotografiach. Cały czas dopisywała piękna pogoda i doskonałe humory a ciepła, kameralna atmosfera nadała całej imprezie niepowtarzalny klimat.

Noworudzki UTW

Anna Szczepan

fot. A.Szczepan, E. Lada

(Zdjęcia zjadł wirus)

Dodaj komentarz

XXV Putovani Broumovskem

W dniu 15.06.2019 r. dziesięcioro „Gwarków Noworudzkich” w tym dziecko + piesek wyruszyło samochodami na kolejne „PUTOVANI BROUMOWSKIEM” do Broumova. Ze względu na panujące upały wybraliśmy tym razem wariant trasy 15 km. Po dokonaniu zapisów na starcie pamiątkowe zdjęcie grupy i wymarsz do wsi Krinice – rezerwat wiejski z uwagi na zachowane budownictwo. Ciekawostką tej miejscowości jest fakt, że w 1847 roku spadły tam dwa meteoryty: jeden  o wadze   17 kg. znajduje się w Muzeum Narodowym w Pradze, drugi został wysłany do Wrocławia, gdzie został pocięty na mniejsze kawałki i rozesłany po Europie i Ameryki Północnej do badań. Po kilku odpoczynkach i drugim śniadaniu ( racuszki kol. Eli smakowały) dotarliśmy do punktu kontrolnego obok restauracji Amerika. Tutaj dłuższy odpoczynek i powrót czerwonym szlakiem przez „BRAMĘ CZASU” do miejsca startu. Na mecie rozdanie dyplomów i tradycyjna stopka – piesek również został wyróżniony.

Edward Soja

Data odbycia wycieczkiTrasa wycieczkiNr grupy górskiej wg reg. GOT PTTKPunków wg. reg. GOT PTTKCzy przodownik był obecny
16.05.2019Broumov- Krinice – Amerika – Broumov   15km., 61 m.S. CZ16Tak

(Zdjęcia zjadł wirus)

Dodaj komentarz

Kapryśny Pradziadek

Wysoki Jesionik w Sudetach Wschodnich był celem naszej czerwcowej wycieczki, a konkretnie najwyższy szczyt tego pasma Pradziad 1491 m npm. Startujemy w Karlovej Studance uzdrowiskowej miejscowości nazwanej na cześć Karola Ludwika Habsburga, zwycięzcy bitwy z Napoleonem pod Aspern. Wybraliśmy żółty szlak wiodący wzdłuż doliny Białej Opawy, słynący z licznych kaskad,wodospadów, mostków i drabinek. Następnie niebieskim szlakiem dochodzimy do schroniska Barborka, gdzie odpoczywamy po kaskadowej wspinaczce. Niestety jak to w wysokich górach bywa, podchodząc pod Pradziada, pogoda się zmieniła, zaczęło kropić i widoczność znaczne spadła. Na szczycie wieża 146,5 m wysokości z 1983 r. z tarasem widokowym na 72 m (możliwość wyjechania windą za 100 koron). Szczyt wieży znajduje się, 35 m powyżej wysokości Śnieżki 1602 m npm, najwyższego szczytu całych Sudetów. Schodząc do Ovcarni coraz to pada, to znów widoczność poprawia się, więc podziwiamy co da się zobaczyć. Zjeżdżamy busem do Karlovej Studanki, gdzie przy hotelu Hubertus podziwiamy sztuczny wodospad, który był ostatnim punktem naszej wycieczki. Wracając do domu pogoda znacznie się poprawia, dlatego śmiało możemy stwierdzić,  że „Pradziadek” był dziś kapryśny.
 

Punktacja GOT:

Data: 08.06.2019

Grupa górska: Wysoki Jesionik (Hruby Jesenik)

Trasa: Karlova Studanka – Dolina Bile Opavy – Barborka – Praded – Ovcarna (13km, 700m)

20 pkt GOT

(Zdjęcia zjadł wirus)

Dodaj komentarz

Na Szlaku Zamków Piastowskich – Wleń i okolice

2 czerwca 2019r. grupa 27 Gwarków, przewodników, półprzewodników, nadprzewodników i oporników sudeckich pod kierownictwem Przewodnika Sudeckiego Witolda Telusa udała się na II odcinek „Szlaku Zamków Piastowskich”. Tym razem zaczęliśmy do Wlenia – małego miasteczka u stóp Gór Kaczawskich.

Najpierw wizyta w Pałacu Wleń – barokowej rezydencji rodu Siedliczów (Zeidlitz). Wielokrotnie niszczony przez powodzie i najazdy obcych wojsk (głównie szwedzkich), odbudowany w stylu barokowym przez Wawrzyńca Jakuba Held d’Arle, wzbogacony o piękny drzewostan za sprawą Wilhelma Rohrbecka. Uratowany przed rozbiórką w 2004 stał się własnością prywatną i służy obecnie jako obiekt restauracyjno-hotelowy.

Z Pałacu droga do rynku. Aktualnie w przebudowie, ale można było odwiedzić Pomnik Gołębiarki z 1914r. upamietniający bardzo stare tradycje handlu gołębiami.

Z Rynku droga na ruiny Zamku Lenno. Trochę pod górę, z przystankiem przy Krzyżu Pojednania. Na zamku przywitała nas Kasztelan, która opisała nieco barwną historię zabytku i jego kolejnych władców. Jeszcze wejście na wieżę i ruszamy dalej w drogę przez Grzbiet Mały Gór Kaczawskich, szlakiem zielonym.

Droga wiodła przez zbocza Gniazda (445m.), gdzie znaleźliśmy porwak piaskowcowy wtopiony w strumień zastygłej lawy, potem rozpalony słońcem Wietrznik (482m) i trafiamy do wsi Radomice. Krótki odpoczynek pod wiatą lokalnej OSP i w drogę cienistą doliną Pilchowickiego Potoku. Docieramy w końcu do Pilchowic i do celu wędrówki – potężnej zapory na Bobrze wzniesionej w 1913 roku. Druga co do wielkości w Polsce zapora (po Solinie) i pierwsza co do wielkości zapora kamienna z łukami.

Tu koniec wędrówki i chwila spokoju przy lokalnych napojach.

Serdecznie dziękuję za udział i zapraszam na część III z Pilchowic do Jeleniej Góry.

Przewodnik Witek Telus

(Zdjęcia zjadł wirus)

Dodaj komentarz

Buki i czarny szlak

Sobota 11 maja już od samego rana zapowiadała się bardzo pogodnie. Na pewno nam się uda bez deszczu, cieszyła się cała 22 osobowa grupa turystów – członków Noworudzkiego Koła PTTK i uniwersyteckich AniKiji. Na Przełęczy Woliborskiej wszystkich rajdowiczów przywitał prowadzący Honorowy Przodownik Turystyki Górskiej kol. Czesław Dominas, opowiadając nieco o miejscu, w którym byliśmy, drodze którą iść będziemy i wskazując miejsce, gdzie dawniej, dawniej stała gospoda (oczywiście wszyscy żałowali, że jej juz tam nie ma). Czarny szlak prowadził nas w dół (nie wiedzieć czemu wszyscy byli z tego faktu bardzo zadowoleni) nie szczędząc widoków pięknej, przede wszystkim bukowej zieleni, ale jeszcze wiosennych kwiatków no i wszechobecnych tutaj strumyczków, które gdzieś tam trochę niżej połączyły się w Piekielnicę. Owe strumyczki, jak i wcześniejsze opady dały niestety trochę błota na naszej drodze, ale jakoś nikt nie narzekał. Na krótkim odpoczynku w pięknym słońcu rozbrzmiewał śmiech i wesołe rozmowy, a nawet grupa trochę się rozśpiewała. Bez konkursu jednego pytania obejść się nie mogło. Akurat trafiło na pytanie dotyczące Wisły, ale wylosowany przymusowo do odpowiedzi kol. Tadziu poradził sobie z nim śpiewająco, a w nagrodę otrzymał minerały umieszczone na podstawce wraz z logiem Koła PTTK im. Gwarków Noworudzkich. Minęliśmy ujęcie wody i przyglądając się pięknie oświetlonym wzniesieniom nad Przygórzem (Golec, Garncarz i Garbiec), zeszliśmy do miejscowości. Życzliwie pomachaliśmy górnikowi stojącemu na pomniku przed dawnym górniczym domem kultury już od ponad 30 lat i dalej ruszyliśmy obranym czarnym szlakiem (Górniczego Trudu zresztą).Widoki nadal piękne, najpiękniejsze . Za to czarny szlak, kiedy skręcił za Przygórzem (Sitowie) w las, zrobił się nieco mniej piękny. Widać rzadko używany, ścieżki momentami zupełnie niewidoczne z mnóstwem gałązek i szyszek, co wymagało nieustannego patrzenia pod nogi, choć oznakowanie i owszem jest. Było też więcej błota i przekraczania strumyków. Żadnych podtopień ani w błocie ani w strumyczkach nie zanotowaliśmy i wszyscy wyszli na suchą drogę. Po krótkim jeszcze odpoczynku przy Zapałczanym Moście podążyliśmy do Kopalni Muzeum, gdzie nastąpiło oficjalne zakończenie rajdu (a może raczej spaceru). Nieco zmęczeni ponad 9-cio kilometrowym przejściem ratowaliśmy nadwątlone siły wyśmienitymi pierogami w muzealnej restauracyjce w towarzystwie szefowej Muzeum, Pani Basi Korbas.

Jak zwykle zapraszamy wszystkich chętnych do wspólnego wędrowania.

Noworudzki UTW

Anna Szczepan

fot. A.Szczepan, M. Woźny, D. Siwek

(Zdjęcia zjadł wirus)

Dodaj komentarz

Bocian na wulkanie

Wiosenny wypad w Góry Suche rozpoczęliśmy od zwiedzania Sokołowska (niem. nazwa Görbersdorf). Sanatorium dr. Bremera wybud. 1878 r. (powojenna nazwa Grunwald) było największym obiektem leczniczym miejscowości, niestety po latach powojennych zaniedbań i  pożarach, nie został jeszcze przywrócony do wyglądu z lat swojej świetności, byłe obserwatorium, dalej dom w którym mieszkał Krzysztof Kieślowski, sanatorium dr. Romplera z palmiarnią i leżakownią i w końcu cerkiew prawosławna pw.  Archanioła Michała z 1901 r. były kolejnymi punktami zwiedzania miejscowości.

Szlakiem żółtym ostrym podejściem zdobywamy Stożek Wielki, były wulkan, przed wojną nazywany Górą Bocian Wielki lub Bocianką. Po drodze spoglądamy na „pamiętne podejście pod Bukowiec”, (kto nie podchodził, zapraszamy do sprawdzenia swych sił). Za Unisławiem już zielonym szlakiem zdobywamy górę Dzikowiec Wielki i Mały, łącznie z 20 m wysokości wieżą widokową nad wyciągiem narciarskim. PKP Boguszów Gorce jest metą naszej wędrówki. Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom za bardzo sprawną wędrówkę na trudnej i wymagającej trasie i zapraszamy na kolejne rajdy.

Edek Lada.

(Zdjęcia zjadł wirus)

Dodaj komentarz

W poszukiwaniu przebiśniegów

Dzień 30 marca 2019 r,rankiem był mglisty ale jasny.Przed godziną ósmą, na dworcu kolejowym w Nowej Rudzie spotkało się 10 osób z zamiarem wspólnego spędzenia tej soboty.Byli to członkowie Koła PTTK „Gwarków Noworudzkich” i jedna osoba spoza koła. Plan w tym dniu był następujący: wyjazd szynobusem do Ludwikowic a następnie wędrówka szlakiem spacerowym  – „młoteczkowym”,przez Wzgórza Włodzickie.
Szynobus przyjechał punktualnie, a my jadąc jak zwykle podziwialiśmy, znaną nam okolicę.W Zdrojowisku dołączył do naszej grupy jeszcze jeden kolega z koła.W Ludwikowicach było już słonecznie i ciepło. Prowadzący kolega Czesław Dominas przywitał wszystkich i krótko opowiedział o miejscowości i okolicy.Ze stacji zeszliśmy w kierunku Gminnego Ośrodka Kultury i skierowaliśmy swoje kroki w kierunku ronda. Następnie za mostem nad Włodzicą poszliśmy gruntową drogą w kierunku wzgórz. Po pokonaniu pierwszego wzniesienia, naszym oczom ukazały się wspaniałe widoki na Góry Sowie i Wzgórza Wyrębińskie. Wyniosła 
Grabina, Kalenica, Szeroka, Malinowa a między nimi przełęcze: Jugowska, Bielawska Polanka, Woliborska,a na pierwszym planie Gruntowa, Tyńcowa, Włodyka, a wśród nich jak rodzynki w cieście zabudowania Ludwikowic i Orkanów.Na horyzoncie można było dostrzec Małą Sowę i Gontową.
Po ucieszeniu oczu pięknymi widokami,rozmowy i rozpoznawanie przez wszystkich ciekawych miejsc i szczytów ruszamy dalej i po chwili mijamy samotne gospodarstwo,utrzymując kierunek szlaku „młoteczkowego”, niektóre znaki warto by odnowić. Nieśpiesznie docieramy do samotnego krzyża na 
rozdrożu i mijamy dużą stodołę. Mokrą drogą docieramy do zabudowań Jawornika i dawnej szkoły. Doszliśmy do „ulubionego” przez turystów asfaltu, ale nie mamy innej możliwości, za kilkoma zakrętami już droga 
raczej gruntowa. Mijamy kilka zabudowań i jesteśmy na skraju lasu z miejscem do odpoczynku. Wielki „wigwam”, ławeczki przyrządy do zabawy dla dzieci i miejsce na ognisko.Trzeba tu wspomnieć ze koleżanka Danusia Siwek i kolega Wacek Koch przez cały czas naszej wędrówki robili zdjęcia, za co serdecznie dziękujemy. Dokumentacja fotograficzna pozwala wrócić do wspólnych chwil, zaraz po rajdzie i w późniejszym czasie. Skoro miejsce na ognisko to przygotowujemy się do rozpalenia ognia. W pobliżu jednak trudno o odpowiednie drewno na ogień. Gromadzimy opał i ogień płonie. Pieczenie kiełbasek to już tradycja. Niezapomniany smak wędliny i zapach dymu to część doznań turysty.My nie odbiegamy od standardu. Spokojnie odpoczywamy posilając się i zabawiając rozmową.

Mamy czas, słońce świeci, ptaki śpiewają, cieszymy się chwilą. Prawie już tradycją naszego koła są konkursy jednego pytania. Dzisiaj też, aż trzy osoby otrzymały pamiątki, były to minerały na podstawce.

Po jakimś czasie miło jest zerknąć na pamiątki z rajdu.

Powoli zbieramy się do dalszej drogi. Kierujemy się skrajem lasu, cały czas szlakiem „młoteczkowym” w stronę kościoła św Barbary. Dalej idziemy koło cmentarza i do ulicy Jedności. Zbaczamy do lasu wędrując zboczem Boguszy. Mozolnie podchodzimy stromym podejściem, dobrze,że jest to wygodna droga. Za kilka minut jesteśmy na skraju lasu, co za widok: zamglony Szczeliniec Wielki i Góry Stołowe, bliżej Ścinawskie 
Wzgórza, a prawie „pod nosem” Sokoli Garb i nasze kochane miasto – Nowa Ruda. Widzimy też „naszą” Górę Anny i Górę Wszystkich Świętych. Dochodzimy do rozdroża z tablicami kierunkowskazów. Pada 
propozycja odwiedzenia szczytu Boguszy. Kilka minut i zdobywamy szczyt, prowadzący opowiada legendę „góry krasnoludków” bo tak nazywano kiedyś Boguszę. W dole widoczne zabudowania Drogosławia.

Wspominamy istniejącą tu kiedyś kapliczkę i schodzimy „młoteczkowym” zielonym do rozdroża z kierunkowskazami. Decyzja – idziemy żółtym szlakiem, ale po kilkudziesięciu metrach przeszkoda. Zwalone drzewa całkowicie blokują drogę. Idziemy bez szlaku w dół do „młoteczkowego”, również powały utrudniają zejście, ale  przedzieramy się. Kierujemy się zielonym „młoteczkowym” a po kilkuset metrach dochodzimy do żółtego szlaku i schodzimy do ulicy Loretańskiej. Tu żegnamy się i rozwiązujemy rajd oczywiście „RAJD PRZEBIŚNIEG”.

Dziękując wszystkim za udział w rajdzie,zapraszamy na nasze wspólne wędrowanie. Pogoda wspaniale dopisała,humory też – rajd udany.

Dodaj komentarz