Wałbrzyski Olimp, czyli tańczący z liściami

Dnia 23 listopada 2013r. grupa turystów z Nowej Rudy, w składzie: SKKT ze Szkoły Podstawowej nr 3 im. Josepha Wittiga oraz Koło PTTK im. „Gwarków Noworudzkich” pod kierunkiem kol. Karola Maliszewskiego, kol. Izabeli Muler i kol. Edwarda Lady wybrała się na słynny „Wałbrzyski Olimp”, czyli na szczyt Chełmca.

Wycieczkę rozpoczęliśmy na rynku w Boguszowie-Gorcach, u bram najwyżej położonego Ratusza w Polsce. Nasz szlak wiódł wzdłuż „Szlaku trudu górniczego”, przez 14 symbolicznych „stacji” upamiętniających ofiary zdrowia i życia ponoszone przez górników z kopalń węgla, barytu, uranu, surowców skalnych i wielu innych – tak z Dolnego Śląska, jak i spoza granic Polski. Symboliczny wymiar miało dotarcie do „stacji” 6, poświęconej górnikom z kopalń noworudzkich. W imię hołdu poległym górnikom pozostawiliśmy przy kamiennej tablicy zapalony znicz. W końcu niedługo już Barbórka…

Po osiągnięciu szczytu Chełmca, skąpanego w gęstej mgle, grupa bohatersko próbowała rozpalić ognisko. Niestety wilgotność powietrza nie ułatwiała zadania. Krople wody spływały dosłownie wszędzie. Twardzi turyści zdołali jednak upiec kiełbaski. Z poświęceniem ogromnej ilości chusteczek i lokalnej gazety. Przynajmniej ognisko zgasiło się samo.
Dalej droga wiodła w dół. Bardzo stromo i miejscami naprawdę ekstremalnie. Zadanie mocno utrudniały zmoknięte bukowe liście i śliska, gliniasta gleba okraszona niewielkimi kamieniami i połamanymi gałęziami. Niejeden z nas „siadał” na mokrej ziemi… Na wyraźnie „miękkich” nogach zeszliśmy ostatecznie przez dzielnicę Konradów do parku zdrojowego w Szczawnie-Zdroju, gdzie po degustacji wód zdrojowych daliśmy sobie nieco luzu i posmakowaliśmy szczawieńskiej pizzy (niezła!). Ostatni odcinek wycieczki to łagodne Wzgórze Gedymina pomiędzy Szczawnem-Zdrój i Wałbrzychem. Niestety gęsta mgła i nadciągający zmierzch nie pozwoliły na podziwianie widoków. Około godziny 17:00 osiągnęliśmy ostatni etap wycieczki, czyli budynek stacji Wałbrzych Miasto. Potem już pociągiem i szynobusem powróciliśmy do Nowej Rudy.

Rajd był zdecydowanie udany, choć czuliśmy już na plecach oddech nadciągającej zimy. SKKT zakończyło w ten sposób swoją działalność w sezonie 2013. Nowy sezon 2014 rozpocznie się… kiedy? (może w marcu, a może już w styczniu?). Koło PTTK z Nowej Rudy jednak zdecydowanie nie zna pojęcia „koniec sezonu” i zaprasza już 30 listopada na spacer do Zamku Kapitanowo i 7 grudnia na spacer po Polanicy-Zdrój. I pewnie jeszcze gdzieś w grudniu.

Wzór wypełnienia książeczki GOT:

Data
odbycia
wycieczki

Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
Podpis i nr legitymacji
przodownika turystyki
górskiej
23.11.2013 Boguszów-Gorce – Chełmiec (851m) S10 8 nie
23.11.2013 Chełmiec (851m) – Szczawno-Zdrój S10 5 nie
23.11.2013 Szczawno-Zdrój – Wzgórze Gedymina (532m) S10 2 nie
23.11.2013 Wzgórze Gedymina (532m) – Wałbrzych PKP Miasto S10 1 nie
28 komentarzy

W pogoni za uciekającą jesienią. 14 rajd naszego Koła

16 listopada 2013r. grupa wytrwałych wędrowców z Koła PTTK pod kierunkiem kol. Czesława Dominasa i z czujnym okiem kol. Edwarda Lady wybrała się na wycieczkę ze Ścinawki Średniej, przez Górę Wszystkich Świętych i Górę św. Anny do Nowej Rudy.

16 listopada 2013 koło „Gwarków Noworudzkich roku zaplanowało wycieczkę po najbliższej okolicy. Trasa wiodła ze Ścinawki Średniej, przez Górę Wszystkich Świętych oraz Górę Świętej Anny do Nowej Rudy. Miejscem spotkania był peron dworca PKP w Nowej Rudzie.O 10:35 spotkało się 8 osób z niezawodnym fotografem kolegą Edwardem oraz z panią z Wrocławia. Wycieczkę prowadził kolega Czesław. Szynobus przyjechał prawie punktualnie. Wykorzystując wersję zakupu grupowego biletu koszt przejazdu pomniejszył się z 4,40 do 3,64 zł. Po kilku minutach jazdy byliśmy już na stacji w Ścinawce Średniej. Wspólna fotografia i w drogę. Przez wiadukt nad torami, w stronę wyrobisk nieczynnej cegielni. Dalej koło potężnych dębów do Książka z nieczynną mieszalnią pasz. Dawniej nosiło to nazwę Jezuicki Dwór oczywiście po przetłumaczeniu z języka niemieckiego. Podążaliśmy czerwonym szlakiem, który zbliżył się do lasu. Jego skrajem podchodziliśmy pod górę. Widoki były ograniczone przez mgłę do Ścinawskich Wzgórz. Na skraju lasu minęliśmy kilka mrowisk. Mrówki poruszały się wolno przygotowując się do zimowego odpoczynku. Za to krety na polach są bardzo aktywne, całe ich mnóstwo. Daje to powody sądzić, że zima przyjdzie nie prędko. Po wejściu kilkuset metrów w las minęliśmy paśnik dla zwierząt i przy nim lizawkę na sól. Jeszcze trochę pod górkę i już byliśmy przy asfaltowej drodze prowadzącej w jedną stronę do kościółka na Górze Wszystkich Świętych a w drugą do Słupca. Po chwili skręciliśmy na drogę prowadzącą wprost do wieży widokowej. Pierwszy etap naszej wędrówki to 1h 45m. Tam posililiśmy się aby nabrać sił do dalszej drogi. Wieża jak i najbliższe otoczenie jest obserwowane przez kamerę. Pewnie dlatego panuje tu porządek; ławki stoją na swoich miejscach i tablica informacyjna jest nienaruszona. Po posiłku i krótkim odpoczynku weszliśmy na wieżę żeby oglądnąć okolicę. Zamglenie ograniczało pole widzenia ale i tak warto było się trudzić. Góry Sowie, Wzgórza Włodzickie oraz Wzgórza Ścinawskie były jak zawsze pełne uroku. Schodząc ze szczytu, na szlaku spotkaliśmy ubraną na zielono, kilkunastoosobową grupę turystek. Byliśmy mile zaskoczeni kiedy w czasie rozmowy okazało się, że nasze górki przyciągnęły turystów z Wrocławia. Po karkołomnym zejściu, rozjeżdżonym przez terenowe samochody lub kłady doszliśmy do kamieniołomu. Dalej droga była błotnista ale już za mostkiem nad Szczypem było sucho. Pod górę, drogą nazywaną ulicą Pionierów doszliśmy do ostatnich albo pierwszych zabudowań. Następnie przemieszczaliśmy się drogą prowadzącą do wieży telekomunikacyjnej by później skręcić na ścieżkę w stronę kamiennej wieży na górze Świętej Anny. Ucieszył nas fakt demontażu przekaźników, które całe długie lata znajdowały się na wieży. Mamy też nadzieję, że jej udostępnienie przyciągnie kolejnych turystów.

Zejście koło kościółka i dawnego schroniska , zielonym szlakiem w stronę kamienia Ferchego. Ostatnie wspólne zdjęcie, po którym opuszczali nas kolejni uczestnicy wyprawy. Wędrówkę zakończyliśmy o godzinie 14:30. Wszyscy byliśmy zgodni w opinii, że pogoda dopisała a wycieczka była udana. Zapraszamy na kolejne wędrowanie.

27 komentarzy

Aktyw Koła PTTK czynem wspiera Święto Niepodległości

Dnia 11 listopada 2013r. w 95 rocznicę odzyskania niepodległości Polski grupa aktywistów Koła PTTK im. „Gwarków Noworudzkich” w składzie: Prezes Koła, kol. Elżbieta Bisikiewicz, członek-założyciel Koła, kol. Czesław Dominas i sekretarzo-malarz Koła kol. Witold Telus wyruszyła w teren, aby przywrócić dawny blask żółtego szlaku turystycznego, przechodzącego przez centrum miasta. Dofinansowanie na zakup farb i sprzętu malarskiego Prezes Koła pozyskała z Urzędu Miasta Nowa Ruda.

Żółty szlak turystyczny to bardzo ważna trasa spacerowa. Jego początki znajdują się we wzgórzach Niemczańsko-Strzelińskich, skąd prowadzi u podnóża Gór Sowich, przez Bielawę wprost na szczyt Kalenicy. Ze szczytu Kalenicy schodzi w kierunku Jugowa, skąd dalej prowadzi do przystanku kolejowego Zdrojowisko. Tutaj, zaraz za przystankiem kolejowym jego dotychczasowe oznakowanie jest już mocno sfatygowane. Najgorzej jednak wyglądał odcinek od Drogosławia, przez górę Bogusza w kierunku cmentarza w Nowej Rudzie, ulicy Loretańskiej, Cmentarnej, Piastów i dalej do ul. Martwej. Dalszy przebieg szlaku to kierunek Góry św. Anny i dalej w kierunku Gór Stołowych. Szlak jest bardzo długi i kończy się aż na Masywie Śnieżnika, w okolicach Trójmorskiego Wierchu. Na mapie jest oznaczony, ale w rzeczywistości odcinek noworudzki praktycznie już nie istnieje. Postanowiliśmy to zmienić i odnowić cały ten odcinek szlaku.

Trzeba przyznać, że łatwo nie było. Przynajmniej na początku. Wiadomo – najlepiej uczyć się na błędach. Ale z każdą namalowaną strzałką wprawa rosła. Malowanie oznaczeń to nie jest prosta sprawa. Trzeba stale uważać, czy znaki są dobrze widoczne, czy na każdym skrzyżowaniu jest strzałka, czy znaku nie zasłaniają gałęzie itp. Prezes Koła dzielnie dokumentowała prace znakarskie oraz udzielała bezcennych porad plastyczno-logistycznych. Kolega Czesław Dominas wcześniej „rozpoznał teren” i wskazywał newralgiczne miejsca, a w kluczowym momencie określał położenie znaku umieszczając szablon we właściwym miejscu. Nierzadko musiał wykazać się umiejętnościami z pogranicza leśnictwa, alpinizmu i jogi. Z wielką wprawą operował toporkiem i ośnikiem. Kolega Witek Telus miał najłatwiejsze zadanie – przyłożyć pędzel i nanieść oznaczenia. No i oczywiście nieść zestaw narzędzi malarskich.

Prace znakarskie zakończyły się na stoku góry Bogusza, już nieopodal Drogosławia. Tam oznaczenia są w miarę widoczne, ale i one zostaną niebawem odnowione. Aktyw Koła PTTK dziękuje wszystkim, którzy wsparli nas (choćby ciepłym słowem) na trasie. To ważne, aby robić coś dla innych i słyszeć, że spotyka się to z życzliwością mieszkańców. Doświadczenie zdobyte przyda się przy kolejnych odnowach oraz przy naszym kolejnym wielkim projekcie, z którym ruszamy na wiosnę.

26 komentarzy

Czerwony piaskowiec, żółte liście i niezdobyte Młyńskie Wzgórze

26 października 2013r. odbyła się druga wspólna impreza Koła PTTK im. „Gwarków Noworudzkich” z Nowej Rudy i Koła Turystycznego z Gimnazjum we Włodowicach. Grupę w sile 21 osób poprowadził kol. Witek Telus.

Wycieczka zaczęła się pod znakiem wspaniałej pogody. Czy ktokolwiek wierzył, że to jednak schyłek jesieni, a nie pełnia lata? Słonecznie, bardzo ciepło i wciąż jeszcze zielono. Jesienne akcenty jednak nie pozwalały o sobie zapomnieć. Żółte i czerwone liście, brązowo-czarne gałęzie oblepione fioletową tarniną, czerwoną jarzębiną i innymi skarbami jesieni tworzyły wspaniałe tło naszej wyprawy. Najpierw powoli, ulicą Nowa Osada, w kierunku podnóża Góry Anny. Potem łagodnie przez las i ulicę Pionierów. Po 1,5 godzinie osiągnęliśmy pierwszy punkt wycieczki – kamieniołomy czerwonego piaskowca. Oślepiające słońce nie pozwoliło jednak na bliższe obserwacje. Pozostało podziwianie leżących nieopodal bloków czerwonej skały.

Dalej już drogą znaną jako Kościelec, w kierunku Słupca-Doliny. Drogę wojewódzką przekroczyliśmy zwartą grupą i podążyliśmy dalej w kierunku zabudować Dzikowca Kolonii. Dość niezwykłe miejsce, gdzie Nowa Ruda styka się z Dzikowcem. Z prawej strony, tuż przy drodze stały domy z Dzikowca, a z lewej, bardzo blisko – zabudowania noworudzkie wzdłuż Starej Kolonii. Grupa miała okazję podziwiać piękne panoramy miasta i wsi. A potem dalej, na poszukiwanie Młyńskiego Wzgórza. Tu niestety nastąpiły pewne komplikacje. Droga zupełnie zanikła wśród pól i łąk, do tego pojawiły się bardzo ładne, ale mylące bliźniacze wzgórza. W efekcie poszukiwania Młyńskiego Wzgórza i ruin wiatraka spełzły na niczym. Nie zrażona jednak grupa dotarła do wijącej się w wąwozie ulicy Młyńskiej. Dalej już wygodną drogą przez ul. Jasną, w kierunku widocznej doskonale hałdy po dawnej kopalni. Ścieżka prowadziła obrzeżem toru motocrossowego, aż na zbocze hałdy. Potem już w dół, w kierunku ruin budynków pokopalnianych i linii kolejowej. Wreszcie około godziny 13:30 dotarliśmy do Muzeum Górnictwa, gdzie po solidnym odpoczynku odbył się konkurs na najpiękniejsze kompozycje i znaleziska wycieczkowe. Trzeba przyznać, że komisja konkursowa miała nie lada problem, stąd słuszna wydaje się decyzja o przyznaniu wszystkim uczestnikom głównych nagród.

Na koniec grupa ruszyła na ostatnią prostą – w kierunku Rynku, gdzie wycieczka ostatecznie zakończyła się o godzinie 14:30.

Sądzę, że nawiązana współpraca ze Szkołą Podstawową i Gimnazjum we Włodowicach przyniesie jeszcze wiele pięknych chwil na szlaku.

Tylko jedno pozostaje wciąż zagadką – jak nazwać Koło Turystyczne z Włodowic. Może macie jakieś pomysły?

(zdjęcia kol. E. Lada)

25 komentarzy

Skalne labirynty Adrspachu

19 października 2013r. noworudzcy turyści wybrali się na wycieczkę do Skalnego Miasta w czeskim Adrspachu. Tym razem dopisała pogoda i frekwencja.

W piękny, słoneczny sobotni dzień,19 października 2013 roku zebrała się grupa entuzjastów wędrowania po górach. Spotkaliśmy się pod MOK-iem w Nowej Rudzie o godzinie 10:00 żeby udać się busem do Broumova. 16 osób, w tym również koleżanka z kłodzkiego koła PTTK.

Broumov był dla nas tylko I etapem. Celem naszej wyprawy było skalne miasto Aderszpach. Zamierzaliśmy się dostać tam czeską koleją. Z Broumova pociąg odjechał punktualnie a w wagoniku było ciepło i czysto. Bilety kupione na trasę tam i z powrotem były strzałem w dziesiątkę. Podróż z dwiema przesiadkami; w Mezimetsti i Teplicach utwierdziła nas w przekonaniu, że kolej po czeskiej stronie działa bez zarzutu.. Podróż trwała około 40 minut a koszt przejazdu w obydwie strony wyniósł tylko 45 koron czeskich.

Ze stacji w Aderszpachu ruszyliśmy do głównego wejścia prowadzącego do skalnego miasta. Pierwsze zdumienie na widok turkusowego koloru wody w jeziorku. Prowadzący wycieczkę kolega Czesław wyjaśnił przyczynę tego zjawiska. Podążaliśmy nieśpieszno, podziwiając ciekawe formy skał, o których opowiadał nasz niestrudzony przewodnik. Wędrówka odbywała się wzdłuż rzeki Metuji, w której udało się nam wypatrzyć pstrągi. Za Gotycką Bramą, pomiędzy skałami ilość ciekawych skał zwiększyła się. Doszliśmy do Małego Wodospadu, chwila odpoczynku i dalej po gruntowych schodach do Wielkiego Wodospadu. W tym dniu Karkonosz nam nie sprzyjał. Nawet głośne nawoływania grupy nie zachęciły go do puszczenia silniejszym strumieniem wody spadającej z wodospadu w jaskini. Aby obejrzeć kolejne atrakcje musieliśmy ponownie kupić bilet. I tu niespodzianka- w ramach opłaty pływanie łódką po jeziorku. Przedtem jednak znów atrakcja, trzeba wspiąć się po stromych schodach aby za moment stromo zejść w dół do przystani. Płynięcie po jeziorku z dowcipnym flisakiem okraszona była salwami śmiechu. Wszystko co miłe nie trwa jednak długo. Dopłynęliśmy do przystani i znów schody do góry. Musieliśmy wrócić do Małego Wodospadu żeby przejść w dalszą część Skalnego Miasta. Przy Rzeżichowym Potoku, ścieżką pokrytą specjalnym chodnikiem z desek doszliśmy do kapliczki wykutej w grocie skalnej. Została ona poświęcona pamięci ludzi gór, głównie tych, którzy stracili w nich życie. Chwila refleksji i znów wspinaczka po schodach do Wielkiej Panoramy. Spotkanie ze skalnymi Kochankami, odwiedzenie stojących od milionów lat Starosty i Starościny, przeciskanie się przez Mysią Dziurę żeby wyjść na szerszą przestrzeń gdzie stoi kamienne pianino. Szeroka ścieżka zawiodła nas do miejsca zwanego Echo. Kolejne zaskoczenie. Za ogrodzeniem stał młody człowiek, grając na dziwnym instrumencie. Jak się później dowiedzieliśmy była to fujarka która rozmiarami przypominała lagę Karkonosza, miała bowiem ze dwa metry długości. Jeszcze kilkaset metrów wędrówki i opuściliśmy Skalne Miasto. Kupno pamiątek oraz regeneracja sił czeskimi potrawami i napojami to ostatni punkt naszej wyprawy. Droga powrotna z dwoma przesiadkami i dojechaliśmy do Broumova, gdzie już czekał na nas bus.

Pełni wrażeń i w wesołych nastrojach wróciliśmy do Nowej Rudy.

Już wkrótce zapraszamy na kolejne wyjście w teren, które odbędzie się niebawem.

(Poniżej zdjęcia wykonane przez kol. E.Ladę i E.Bisikiewicz)

24 komentarze

Zakrzywianie czasoprzestrzeni za pomocą gumki, czyli Waligóra zdobyta!

Rano po deszczowej nocy, w sobotę 12 października wyruszyliśmy na wycieczkę po Górach Kamiennych, a dokładniej po ich najwyższej części, po Górach Suchych. Celem było zdobycie najwyższego szczytu, Waligóry (936 m.), i udało się.

Gorzej było z zejściem – nie obyło się bez wielu upadków i zjazdów na tyłkach. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Przed zdobywaniem szczytu rozpaliliśmy ognisko na przełęczy. I właśnie tam spotkaliśmy sympatycznych turystów z Żarowa, tworzących klub „Żaro-dreptaki”. Po zejściu z Waligóry odpoczynek w schronisku „Andrzejówka”, które tego dnia obchodziło 80-tą rocznicę istnienia. Życzymy następnej osiemdziesiątki! W kolejnym konkursie wiedzy turystycznej zwyciężyli: Zuzia Wołczańska, Piotr Sikora i Kamil Biniek. Następnym celem wycieczki było zdobycie wyniosłego Rogowca z ruinami zamczyska na szczycie. Znów problem z zejściem – niesamowita stromizna, korzenie, kamienie i mokre liście spętały niektórym nogi. Potłuczeni i zabłoceni kontynuowaliśmy wędrówkę, a słońce i uśmiech towarzyszyły nam do końca tej przyjemnej eskapady, w której brało udział 26 osób; w tym nasi absolwenci, miłośnicy górskich wędrówek – Ada Pęcak, Iweta Piętoń, Piotr Sikora, Zuzia Wołczańska i Bogusia Madej. Zapraszamy na wyprawę w listopadzie. Ten krótki i suchy opis uzupełniają fotki Pana Edka Lady. Dopiero na nich widać, jak w październiku w górach jest pięknie.

23 komentarze

Kartofelek 2013, ognisko i konkursy z grzybami w tle.

28 września 2013r. nasz macierzysty Oddział PTTK „Ziemi Kłodzkiej” w Kłodzku zorganizował tradycyjną imprezę z cyklu „Kartofelek”. W tym roku szczególne wyróżnienie spotkało region Nowej Rudy, gdyż „Kartofelek” zakończył się na Górze Wszystkich Świętych w Nowej Rudzie-Słupcu.

Turyści zmierzali na szczyt wieloma drogami. Szlaki wiodły m.in. z Nowej Rudy, Ścinawki Średniej, Słupca a nawet z Kłodzka (to dla zwolenników dwóch kółek). Trasę z Nowej Rudy poprowadził niezmordowany Przodownik GOT, kol. Czesław Dominas.

Grupa turystów złożona była z członków Koła PTTK w Nowej Rudzie, młodych adeptów turystyki z Kół Szkolnych (LO Nowa Ruda i SP Włodowice) a także dzieci z grupy kierowanej przez Panią Irenę Caryk.
Naszą grupę przewodnik poprowadził przez mniej znane zakątki Nowej Rudy, przez Nową Osadę i dalej nienazwaną polną drogą. Jak się dowiedzieliśmy – jest to najkrótsza droga łącząca Nową Rudę ze Słupcem. Przyznam, że widoki roztaczające się z tej drogi są przepiękne. Zachęcam wszystkich do spaceru, daleko od spalin samochodowych i na „łonie” natury.
Pewna trudność nastąpiła u podnóża Kościelca. Droga prowadziła już w dół, do Słupca, a trasa miała wieść na szczyt góry. Za poradą przewodnika przedarliśmy się wąską miedzą między polami. No cóż, bezdroża i „zielone szlaki” – to już taka nasza noworudzka tradycja… dobrze, że tym razem jeszcze nie było śniegu.
Ostatnie kilometry pokonaliśmy już jak na rasowych turystów przystało – szlakiem czerwonym. Wzdłuż Drogi Krzyżowej na szczyt Kościelca.
Na mecie byliśmy niemal punktualnie o 12:00. Nawet trochę przed czasem. Mogliśmy zobaczyć jak organizuje się ognisko na kartofelki i kwatera główna komitetu imprezy. A ludzi było coraz więcej i więcej…
Już o 12:00 wystartowały pierwsze imprezy towarzyszące – konkurs wiedzy o Nowej Rudzie i konkurs przyrodniczy. Niektórzy turyści zorganizowali szybki, nieformalny konkurs na najlepsze grzyby zebrane na trasie. Trzeba przyznać, że okazały borowik szlachetny robił wrażenie. Nagroda główna – murowana!
Przy ciepłej kawie i herbacie, ognisku, śpiewach i muzyce gitarowej czas szybko płynął. No, ale cóż… trzeba kiedyś się pożegnać.
„Kartofelek 2013” wyszedł znakomicie. Piękna pogoda, równie pogodni turyści i malownicze szlaki – czegóż trzeba więcej?

22 komentarze

Lody Kilimandżaro i Orzeł w pomidorach. Pożegnanie Lata 2013…

21 września 2013r. znacząca grupa noworudzkich „Gwarków” wraz z Zarządem Koła PTTK udała się do schroniska „Orzeł” na Przełęczy Sokolej, gdzie pod gościnną opieką właściciela hucznie pożegnaliśmy sezon wiosenno-letni.

Nasze spotkanie obfitowało w niezwykłe zdarzenia. Już na samym wstępie Prezes Koła – Elżbieta Bisikiewicz – zaznaczyła, że spotkanie będzie poprzedzone prelekcją kol. Krzysztofa Wieczorka – znanego noworudzkiego himalaisty. Kolega Krzysztof oficjalnie wstąpił w szeregi członków Koła PTTK w Nowej Rudzie, a w ramach wieczorku integracyjnego poczęstował nas piękną opowieścią o zdobywaniu Kilmandżaro. W czasie wystąpienia nie zabrakło fantastycznych zdjęć

Czyżby noworudzcy „Gwarkowie” mieli już wkrótce ruszyć na podbój Korony Ziemi? Swoją drogą ciekawe, ile punktów do GOT można zdobyć za wejście (i zejście) na Kilimandżaro? Na zebraniu nie zabrakło miłych akcentów. Niektórzy z nas otrzymali nagrody za aktywną działalność na rzecz Koła, najczęstsze uczestnictwo w imprezach Koła, największą ilość zdjęć, najlepszą stronę Koła. Nagrodom i oklaskom nie było końca. Nagrodę Specjalną za wkład w utworzenie Koła i niezmorodowane prowadzenie wycieczek otrzymał Honorowy Członek Koła nr 1, kol. Czesław Dominas. Z rąk Prezes Koła otrzymał specjalne wyróżnienie – ręcznie rzeźbioną Laskę Przewodnika. Prezent doczekał się swojej nazwy – został ochrzczony jako „Sława Czesława”.

Jest to bez wątpienia Przedmiot Unikalny. Dodaje +10 do zdolności wyszukiwania ścieżek, +5 do wytrzymałości i +25 do charyzmy. W połączeniu ze Złotą Odznaką Przodownika staje się częścią Zestawu Obieżyświata. Daje to właścicielowi władzę nad pogodą. Także pogodą ducha. Po wręczeniu nagród odbyło się bardzo konstruktywne zebranie Zarządu Koła, na którym podjęto uchwały w sprawie dalszej działalności Koła, a także przyjęcia planu pracy na rok 2014. Wśród cennych inicjatyw lokalnych warto wspomnieć nawiązanie konstruktywnej współpracy z Parafią św. Mikołaja, która w osobie ks. dziekana Jerzego Kosa zaprosi na kilka pielgrzymek. Cztery z nich zostały przyjęte do ramowego planu imprez stałych. Uczestnicy zebrania zarzucili Zarząd ogromną ilością pomysłów na wycieczki. Takie jednodoniowe, ale także wielodniowe. Największe wyzwanie to jednak wycieczka po Głównym Szlaku Sudeckim, której pokonanie rozpisane będzie na kilka lat i kilkadziesiąt mniejszych wycieczek jedno- dwu- i trzydniowych. Na zakończenie spotkania czekała na nas bardzo miła niespodzianka. Właściciel obiektu zaprosił nas na poczęstunek w kilmatycznej „Piwnicy pod Orłem”. Sałatki jarzynowe, półmisek wędlin, ciepły barszcz i wiele, wiele innych smakołyków… Członkowie Koła PTTK wyrażali wielokrotnie i dobitnie swoją niesłabnącą wdzięczność właścicielowi „Orła”. Czas zleciał nie wiadomo kiedy… naprawdę ta północ przyszła tak nie w porę…

21 komentarzy

„Kilof 2013”, czyli po żelaznej drodze do Nowej Rudy

31 sierpnia 2013 roku około godziny 14:00 zawitał w Nowej Rudzie wyjątkowy gość na „żelaznym szlaku” – wycieczkowy pociąg „Kilof”. Turystów – miłośników sudeckich szlaków kolejowych po Nowej Rudzie oprowadzał przodownik GOT, członek założyciel Koła PTTK im. „Gwarków Noworudzkich”, niestrudzony promotor regionu, czyli kol. Czesław Dominas.

Na stację Nowa Ruda pociąg relacji Poznań Główny-Wrocław Gł.-Kłodzko Gł.-Wałbrzych Gł-Wrocław Gł.-Poznań Główny wjechał z lekkim opóźnieniem, ale najważniejsze, że dopisała i pogoda i nastrój. Z 7 całkowicie zapełnionych wagonów „wylała się” rzeka pasażerów, witanych hucznie przez orkiestrę górniczą, Koło Gospodyń Wiejskich „Włodziczanki” z Włodowic oraz donośny głos Czesława Dominasa wzmocniony podwójną siłą głośników na mobilnym wzmacniaczu. Na peronie przywitali pasażerów m.in. pan Andrzej Behan – przewodniczący Rady Miasta Nowa Ruda oraz lokalni działacze i promotorzy kultury i sztuki (m.in. załoga Muzeum Górnictwa oraz państwo Kryniccy z Zamku Kapitanowo).
Po hucznym przywitaniu turyści zostali zaproszeni na noworudzki Rynek, gdzie nasz przewodnik opowiedział im o historii i ciekawostkach miasta. Następnie odwiedziliśmy Kościół Parafialny pw. Św. Mikołaja, gdzie nasi goście dowiedzieli się jeszcze więcej o historii miasta, regionu i architekturze.
Na zakończenie najwytrwalsi turyści zostali posmakować mistrzowskiej kawy u Pana Leszka Kopcio – mistrza baristów (Cafe „Biała Lokomotywa”), a niektórzy dali się skusić na lokalne pamiątki w punkcie Informacji Turystycznej (Rynek 2).
Kolejowych turystów na stacji żegnała ogromna grupa noworudzian. O 14:55 pociąg ruszył w dalszą drogę po unikatowej trasie kolejowej w stronę Wałbrzycha.

Organizatorem retro-kolejowej wycieczki była grupa TurKol.pl, powołana przez Instytut Rozwoju i Promocji Kolei, (www.iripk.pl).

20 komentarzy

Na jeżynowym szlaku, czyli uroki Sokolego Stoku.

W niedzielę 25 sierpnia 2013r. kilkunastoosobowa grupa wędrowców z noworudzkiego Koła PTTK wybrała się na spacer w okolice Włodowic. Wycieczkę poprowadził niestrudzony kol. Czesław Dominas.

Początek spaceru – tradycyjnie na noworudzkim rynku. Start o 10:30 i zejście przez ul. Podjazdową do mostu na Włodzicy. Potem ul. Cmentarną do skrzyżowania obok targowiska (zbieg ulic Cmentarnej, Jeziornej i Szpitalnej). Dalej w górę trasą żółtego szlaku, który w niewyjaśnionych okolicznościach przyrody zniknął z miasta. Czy znajdą się odważni poszukiwacze, którzy ponownie oznakują szlak na Boguszę i do Zdrojowiska?

Tuż za skrzyżowaniem z ul. Krańcową pierwsza z ciekawych niespodzianek – na elewacji budynku nr 7 dwa bardzo dobrze zachowane herby Berlina, a za rogiem płaskorzeźby Jezusa i Czterech Ewangelistów. Ciekawe, że tyle razy się tam przechodzi i nie zauważa takich niezwykłości… no, ale się chodzi z Panem Czesiem, to „się wie”!. Dalej w górę ul. Szpitalną, obok dawnej bramy wjazdowej do Małego Szpitala (dziś Oddział Dziecięcy), potem lekko w lewo w kierunku bramy ogrodów działkowych. I tu już powitały nas pierwsze obficie owocujące jeżyny. Dalej już trafiliśmy na dobrze oznakowany szlak zielony, który poprowadził nas przez ogrody działkowe dalej w górę, w kierunku już coraz lepiej widocznego Sokolego Stoku (615). W najwyższym punkcie zielonego szlaku, obok kaplicy kolejny postój i… kolejne jeżyny. Tu już ogromne i bardzo słodkie. Podziwianie pięknej panoramy okolic – widoki na Góry Stołowe, Bystrzyckie, Orlickie, a także na Wzgórza Włodzickie.

Pogoda piękna, zatem dało się zobaczyć wiele. Po postoju już bez znaków, w kierunku zalesionych zboczy Sokolego Stoku. Trochę słabo widoczną drogą, trochę „na dziko”. No i oczywiście przez jeżyny. Już w lesie udało się znaleźć pierwsze okazy grzybów. Żadna jednak rewelacja – gołąbek brudnożółty (niby jadalny, ale nie polecam). Z Sokolego Stoku leśną drogą w dół w kierunku Włodowic, zboczem Farnego Stoku. I znów jeżyny… Stroma ścieżka doprowadziła nas do skrzyżowania we Włodowicach, w okolicach kościoła pw. św. Piotra Kanizjusza. Przy kościele postój na moście – można było zobaczyć pstrągi!. Opowieści przewodnika zadziwiły kolejny raz. Teraz już wiadomo, dlaczego prześwietna knajpka we Włodowicach nosiła nazwę „Borowianka”. Wiadomo – się chodzi, się wie!

Z mostu stromą ścieżką w prawo, na zbocze Krępca (645), w kierunku linii kolejowej. Po przejściu pod mostem kolejowym nastąpił kluczowy moment spaceru, czyli tradycyjne już zboczenie. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość faktom – polne ścieżki zostały nieoczekiwanie zagrodzone pościnanymi drzewami. Czyżby ktoś sobie nie życzył gości? Trzeba było wybrać „objazd” przez pobliskie pole i niestety tu nasza ścieżka się zgubiła. Na szczęście jednak przewodnik twardo parł naprzód (ważne, że kierunek słuszny!). Dzięki jego determinacji udało się osiągnąć polną drogę już na skraju lasu porastającego zbocze Krępca. Potem już było nieco łatwiej – wygodną drogą dotarliśmy do lasu, a potem do szczytu Krępca, gdzie można było zobaczyć nową wieżę przekaźnikową. Czy pisałem już o jeżynach? Było ich sporo. Plus maliny.

Leśna droga doprowadziła nas na Górę św. Anny, gdzie tuż za (wciąż jeszcze) nieczynną wieżą widokową udało się odnaleźć drewnianą wiatę i miejsce na ognisko. No a dalej to już pieśni, hulanki i swawole, tudzież konkurs krajoznawczy. Późnym popołudniem grupa zeszła w kierunku Nowej Rudy, mijając po drodze Kamień Carla Ferche. Potem przez Park Strzelecki i ul. Armii Krajowej do Rynku. Tak zakończyliśmy tam, gdzie rozpoczęliśmy. Uff..

Zapraszamy na kolejne, wrześniowe wycieczki organizowane przez nasze Koło. Już niedługo „Pożegnanie Lata” w schronisku „Orzeł” i wycieczka do Adršpachu.

19 komentarzy