Szczęść Boże, Gwarkowie

Czwarty rajd barbórkowy 02 grudnia 2017 Gwarkowie Noworudzcy rozpoczęli od wizyty u Świętej Barbary patronki górników, czyli w Drogosławiu w kościele p.w. Św. Barbary. Prowadzacy gwarek-przodownik Andrzej Wiśniewski i gwarek-przodownik Edward Lada przedstawili historię kościoła (wybudowany lata 1910-11 w stylu neoromańskim), oraz przypomnieli historię górnictwa ziemi noworudzkiej (m.in. o sztolni „Pod Bukiem” na Zaciszu z 1478 r.,kopalni „Piast- Ruben” w Drogosławiu i „Johann Baptista” w Słupcu – obie z 1742 r.). Po zapaleniu znicza przy tablicy upamiętniajacej poległych górników z Drogosławia ruszyliśmy do centrum. Na cmentarzu noworudzkim upamiętniamy górników poległych podczas wypadku na polu „Piast”. W M.O.K. następuje kulminacja rajdu, czyli drobny posiłek, konkursy wiedzy górniczej dla dzieci i dorosłych, konkurs „szybki młody gwarek” – transport węgla, damsko-męski konkurs „sprawny cieśla” – wbijania gwoździ. Po nadaniu sygnału końca rajdu, dzwonkiem górniczym (towarzyszył nam cała trasę), Mikołaj -przodownik Andrzej rozkazał pozostałym przodownikom-reniferom rozdać słodycze grzecznym wędrowcom (otrzymali wszyscy, niegrzecznych zabrakło). Dziękujemy bardzo za liczny udział i już teraz zapraszamy na Rajd Barbórkowy 2018 r.

Edek Lada

Wzór wypełnienia ksiażeczki GOT:

Data
odbycia
wycieczki

Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
Podpis i nr legitymacji
przodownika turystyki
górskiej
02.12.2017 Drogosław-Nowa Ruda
(4km, 200m)
S.11 6 tak
Dodaj komentarz

IV Rajd Niepodległości

Jak nakazuje tradycja Dzień Niepodległości świętowaliśmy kibicujac na trasie Biegu Niepodległości, organizowanego przez Gminę Nowa Ruda. Na stację kolejowa w Nowej Rudzie zgłosiło się 10 osób, które w zimne, wietrzne i mgliste Wzgórza Włodzickie poprowadził Przodownik Turystyki Górskiej, kol. Witold Telus

Szynobus Kolei Dolnoślaskich zawiózł nas na stację Ludwikowice Kłodzkie, skad wyruszyliśmy szlakiem niebieskim w dół wsi. Najpierw minęliśmy szosę 381, potem zakręt obok kapliczki z 1830 roku i dalej ul. Stefana Batorego – śladem dawnego szlaku GGV z 1917 roku nad Dolina Józefa. Szlak mija Kościół pw. św. Michała Archanioła z XIX w., potem neorenesansowa plebanię i wspina się w górę wzniesienia Krępiec we Wzgórzach Włodzickich. Pierwszy oddech – nad Ludwikowicami, przy kolonii Borek. Pewnie widoki byłyby piękne, gdyby nie ta mgła i opady krupy śnieżnej…

Z Borku stromo w górę, w kierunku Fisztyka – wyludnionej osady (kolonia Dworek), z której pozostały resztki fundamentów i zdziczałe drzewa. Dalej grzbietem Wzgórz Włodzickich, przez podmokłe łaki na Pardelówce. Tu pierwsze spotkanie z biegaczami i oczywiście goracy doping! A dalej – do lasu na zboczu „Spitzbergu” czyli Włodzickiej Góry (757m.), u stóp której znajduje się miejsce na ognisko (zapalone nie bez trudu). Po ognisku – znów doping „podbiegaczom” i do ruin wieży widokowej. Z wieży już stromo w dół, w kierunku węzła „Pod Włodzicka Góra”, skad dalej „białym szlakiem” na stację kolejowa Świerki Dolne.

Dziękujac wytrwałym kibico-turystom za udział zapraszam na IV Rajd Babórkowy w dniu 2 grudnia 2017r. Startujemy o 10:00 przy Kościele pw. św. Barbary w Nowej Rudzie-Drogosławiu.

Kronikarz Koła – Witold Telus

Wzór wypełnienia ksiażeczki GOT:

Data
odbycia
wycieczki

Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
Podpis i nr legitymacji
przodownika turystyki
górskiej
11.11.2017 Ludwikowice-Włodzicka Góra S.11 9 tak
11.11.2017 Włodzicka Góra-Świerki S.11 1 tak
Dodaj komentarz

Gwarkowie Skończyli Szlak!

Bladym świtem, czyli około 10:00 rano w Jarnołtówku, przy kościele zameldowała się 15-osobowa, najwytrwalsza grupa Zdobywców Głównego Szlaku Sudeckiego. Szesnasty zawodnik, zrzadzeniem losu, znalazł się… po drugiej stronie GSS, a dokładniej w Schronisku Na Stogu Izerskim. Podjał walkę z samym soba i trudem egzaminu przodownickiego. Nam pozostało poczekać na wynik, a nadto pokonać Królowa Gór Opawskich, jej eminencję Biskupia Kopę. Na szlak wyruszyła grupa pod dowództwem Przodownika Turystyki Górskiej, kol. Witolda Telusa.

Od samego poczatku nie było żartów. Szlak czerwony pewnie i coraz śmielej wspina się w górę. Najpierw przez przysiółek Bolkowice, potem skręcamy w leśne ścieżki i mozolnie, coraz wyżej i wyżej wspinamy się na stoku Biskupiej Kopy. Dwugodzinne wejście przeywaliśmy co pewien czas krótkimi odpoczynkami. Po drodze coraz piękniejsze widoki na okolice Głuchołaz, mniejsze i większe wzniesienia (typu Czapka (440m)). Jeszcze jeden odpoczynek na „Kijowej Drodze” i znów do góry. W pewnej chwili trafiamy na potężna porębę – to pozostałość po dawnym lesie świerkowym, zniszczonym przez kornika drukarza. Teraz masowo plenia się tam opieńki. Przedzieramy się przez gęstniejace ostrężyny i osiagamy wreszcie tzw. Grzebień (768m) – punkt widokowy z gołoborzem. Okolicznościowe legendy o Szczerym Jakubie oraz o Chytrym Rycerzu i widok na odległy Śnieżnik z masywem Czarnej Góry. A potem jeszcze trochę do góry i już trafiamy do przemiłego schroniska Pod Biskupia Kopa. Tu pora na dłuższy odpoczyne, posiłek i napoje regenerujace. Trafiamy także na dość zaskakujaca tablicę upamiętniajaca GSS, umieszczona przez działaczy z Gierałcic.

Ale ileż można jeść „naleśniki po Opawsku” czy „różę wiatrów”? W końcu pora na zdobycie samego szczytu. Znów do góry, w kierunku doskonale widocznej wieży widokowej. W końcu – jest! ale… uzavreno… (trwa remont). No wielka szkoda, bo ze szczytu wieży sa podobno wspaniałe panoramy. Ale za to niezwykła niespodzianka – kolega Czesław Dominas odnalazł w małym kiosku słynnego Miroslava Petrika ze Zlatych Hor, wieloletniego kasztelana wieży, właściciela kiosku i – to najbardziej niezwykłe – samodzielnego inwestora, wykonawcę i kierownika robót w postaci budowy nowego schroniska na Biskupiej Kopie. Jesteśmy wszyscy dobrej myśli, Mirek to najtwardszy z twardych górali i na 100% doprowadzi swoje dzieło do pomyślnego końca. Ciekawe jak będzie się nazywać nowa „bouda”?

Od „Petrikovki” schodzimy do Krzyża Pojednania i dalej dość mocno w dół do Przełęczy Mokrej. Trzeba uważać na połamane gałęzie i osuwajace się kamyki. Co pewien czas mijamy kolejnych „sapiensów” zdażajacych w górę ta trudniejsza droga. Docieramy wreszcie na Przełęcz i odpoczywamy. Przed nami doskonale widoczny masyw Srebrnej Kopy (785m), również niemal całkowicie wylesiony. Rozpoczynamy podejście – krajobraz dzięki wylesieniu nabiera cech wysokogórskich hal. Wszyscy czuja się niczym w Karkonoszach. Powoli docieramy na szczyt. Tu trafiamy na zagadkowe kamienne konstrukcje, ciekawe właściwie co to było? Ze Srebrnej Kopy znów mocno w dół, między gałęziami i opieńkami. Po drodze nowa platforma widokowa, ale czas nagli. Docieramy wreszcie do Przełęczy pod Zamkowa. Teraz pora odwiedzić „Opa Speil”, czyli słynna Czarownicę z Jarnołtówka. Spoczywa nieboga pod białym kamieniem, nieopodal Przełęczy (trzeba zejść kawałek szlakiem niebieskim). Wracamy i – znów mocno w górę. Skaliste podejście na Zamkowa (571m), gdzie znajduja się resztki starożytnej strażnicy. Z Zamkowej przez las w dół. Niektórzy zaczynaja już marudzić o te ciagłe góra-dół, a tu znów podejście – tym razem na Szyndzielowa Kopę (533). Z Szyndzielowej Kopy, przez gęsty las bukowy znów w dół, w kierunku Pokrzywnej. Pod koniec mijamy wesołe miasteczko (o tej porze już nieczynne) i wreszcie docieramy do Szkolnego Schroniska Młodzieżowego PTSM w Pokrzywnej, usytuowanego w dawnej strażnicy WOP.

Kwaterunek, a potem szybko na posiłek w nieodległych „Sudetach”. Pyszna grzybowa i schab w sosie. Potem wracamy – prysznic, zmiana wystroju i czas na wieczorek integracyjno-rekreacyjno-gratulacyjny. Jest co świętować: nasz kolega Andrzej Wiśniewski awansuje na Przodownika Turystyki Górskiej (gratulujemy!), koleżanka Malina Woźny zdobywa srebrna odznakę GOT (gratulujemy!), kolega Janusz Golke zdobywa złota odznakę GOT (także gratulujemy!) a my wszyscy – trochę na zapas – gratulujemy sobie pokonania GSS. Nieco zmęczeni idziemy spać. Jutro ostatnie kilometry do pokonania.

Rano śniadanie i start na szlak. Zrazu łagodnie, pod mostem kolejowym w Pokrzywnej, a potem taka mała niespodzianka w postaci ostrego podejścia na Młyńska Górę (362m), labiryntami waskich i stromych ścieżek leśnych. Z Młyńskiej Góry już nawet dość wygodnie wśród łak i lasów podażamy stokiem Miłosnej Górki w kierunku Wieszczyny. Schronisko w Wieszczynie zamknięte, ale wieża widokowa na szczęście otwarta. Odważniejsi wchodza popatrzeć na coraz odleglejsza Biskupia Kopę. A potem mocno i męczaco w górę – prawie kilometrowym podejściem na Długotę (457m). Na szczycie przerwa przy „Alei Turystów” z dębami nazwanymi na cześć nieżyjacych działaczy PTTK w Prudniku. Potem przez bukowy las w stronę Dębowca. Powoli – w mocnym słońcu – przez wioskę i znów pod górę (na szczęście nie tak mocno jak poprzednio). Pod szczytem Kobylicy (395m) staw w dawnym wyrobisku kamieniołomu („Żabie oczko”) i pomnik J. von Eichendorfa – piewcy piękna Gór Opawskich. Od Pomnika, kluczac wśród buków zaczynamy iść dość długa leśna platanina ścieżek na zboczu Świętej Góry (354m). Wreszcie docieramy do „Polany Kucharskiego”, gdzie pora na dłuższy odpoczynek z ogniskiem. Tu miła niespodzianka – odwiedza nas kolega znakarz z Oddziału PTTK w Prudniku. Wymiana uprzejmości i fachowych uwag z naszymi kolegami znakarzami. Żegnamy się i idziemy dalej w kierunku Sanktuarium św. Józefa w Prudniku-Lesie. Chwila zadumy w sali historycznej, potem wizyta w dawnej celi Prymasa Tysiaclecia. Żegnamy się z bratem franciszkaninem i wędrujemy w spiekocie na szczyt Koziej Góry (317), gdzie znajduje się kolejna wieża widokowa. Znów piękne panoramy i zaczynamy schodzić w stronę miasta.

Ostatnie kilometry prowadza dość męczacym kawałkiem dróg miejskich. Wchodzimy od południowej części miasta, mijamy Willę Fipperów przy stadninie koni, przechodzimy przez osiedlowe alejki i wreszcie park w centrum miasta, gdzie chwila oddechu przy Dianie. Spod altany dalej wędrujemy obok dworca autobusowego, potem przy Wieży Woka (niestety… nieczynna) do Rynku. W centrum Prudnika dłuższa przerwa – posiłek, lody, piwo i takie tam…

Późnym popołudniem musiało się wreszcie dokonać to, po co tu przyszliśmy. Powoli, przez mostek na Prudniku, opuściliśmy Sudety Wschodnie i zagościliśmy na Nizinie Ślaskiej. A potem – co sił w nogach – na plac przy dworcu kolejowym. A tam czekał nasz cel wędrówki. Duża czerwona kropka na białym polu.

Tak, niestety – to już koniec GSS. 4 lata zmagań dobiegły końca. Serdecznie Wam gratuluję i dziękuję za udział.

Kronikarz Koła – Witold Telus

Wzór wypełnienia ksiażeczki GOT:

Data
odbycia
wycieczki

Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
Podpis i nr legitymacji
przodownika turystyki
górskiej
14.10.2017 Jarnołtówek-Schr. pod Biskupia Kopa S.18 7 tak
14.10.2017 Schr. pod Biskupia Kopa-Biskupia Kopa S.18 2 tak
14.10.2017 Biskupia Kopa-Przełęcz pod Kopa S.18 1 tak
14.10.2017 Przełęcz pod Kopa-Srebrna Kopa-Przełęcz pod Zamkowa Góra S.18 4 tak
14.10.2017 Przełęcz pod Zamkowa Góra-Zamkowa Góra-Pokrzywna S.18 4 tak
15.10.2017 Pokrzywna-Wieszczyna S.18 4 tak
15.10.2017 Wieszczyna-Długota S.18 2 tak
15.10.2017 Długota-Dębowiec S.18 3 tak
15.10.2017 Dębowiec-Wzgórze Klasztorne S.18 2 tak
15.10.2017 Wzgórze Klasztorne-Prudnik S.18 5 tak
Dodaj komentarz

Głuchołaski Sukces Sportowy – pierwsze kroki w Górach Opawskich

Blisko, coraz bliżej… Noworudzcy Gwarkowie, w sile 16 osób, pod kierunkiem Przodownika Turystyki Górskiej, kol. Witolda Telusa dotarli już do Gór Opawskich, czyli wschodnich rubieży Sudetów. W sobotę, 30 września 2017r. wyruszyliśmy rankiem z Gierałcic. Najpierw lekkie wzniesienie z centrum wsi, droga w kierunku dawnej strażnicy WOP przy granicy polsko-czeskiej. Przy strażnicy zakręt i jeszcze kilometr szosa w kierunku Głuchołaz. W pewnej chwili szlak opuszcza szosę (nareszcie!) i skręcamy w leśny dukt. Najpierw przyjemnie, pośród drzew (i grzybów!), potem buszujac wśród dzikich zarośli (pozdrawiamy bohaterskich znakarzy z Oddziału w Głuchołazach – gratulujemy znakomitego rozwiazania problemu na szlaku – na pewno „podkupimy” Wasz patent). Wreszcie mniej chaszczy i docieramy do szałasu na wyspie przy Białej Głuchołaskiej. Tu pora na dłuższa przerwę i podziwianie pluskajacych karpi.

Po odpoczynku dalsza droga prowadziła do Bodzanowa, osiedla przy Głuchołazach. Najpierw lekkie zejście ze szlaku w stronę zabytkowego kościoła pw. św. Józefa i powrót na szlak. Obok klasztoru oo. Oblatów i dalej do Głuchołaz. Szlak nie wiadomo dlaczego omija przepiękne, zabytkowe centrum miasta, a więc zapadła decyzja o kolejnym zejściu z trasy, celem podziwiania Kościoła pw. św. Wawrzyńca, resztek murów obronnych oraz mozaikowego herbu miasta na Rynku. Potem kierujemy się w stronę Punktu Informacji Turystycznej przy Wieży Górnej. Tam pora na pieczatki i wejście na wieżę widokowa. Przecudne widoki na Biskupia Kopę i Parkowa Górę. Schodzimy z wieży i idziemy w stronę części zdrojowej. Tu właśnie kończa się Mistrzostwa Pucharu Polski MTB oraz Międzywojewódzkie Mistrzostwa Młodzików MTB, gdzie puchar zgarnia nasz młody kolega, uczeń dawnej Szkoły Podstawowej nr 3, zawodnik UKS Centrum Nowa Ruda, Filip Brzóska – serdecznie gratulujemy!

Po wiwatach pora na długo wyczekiwane podejście na Górę Parkowa. Po wielu, wielu kilometrach po płaskich jak stół drogach Przedgórza Paczkowskiego to naprawdę miła odmiana. I może juz się trochę odzwyczailiśmy od wspinaczki, bo wejście na szczyt Przedniej Kopy (495m) zrobiło się trochę męczace. Na szczycie niestety smutny widok – ruiny schroniska i wieży widokowej, otoczone drucianym płotem i z informacja o zakazie wstępu. Szkoda. Po okrażeniu obiektu pora była na tradycyjne zejście ze szlaku w kierunku Kaplicy pw. św. Anny nad Wiszacymi Skałami. Tam ognisko (i grzybobranie). A potem przez leśnie ścieżki Średniej Kopy (543m) i gęstwiny wokół Tylnej Kopy (535m) docieramy do Podlesia – małej wioski na końcu świata. We wsi malowniczy kościół i leżacy przy drodze Głaz Graniczny.

Znów szosa, ale za to z przepięknymi widokami na masyw Biskupiej Kopy – taki widok nieodparcie przywodzi na myśl widok Szrenicy ze Szklarskiej Poręby (tylko nie ma wyciagu…). Szosa (uff!) docieramy przez kolejne osiedla – Konradów i Starowice – do Skowronkowa. Przecinamy szosę i… decyzja Rady Rajdu uznajemy za pokonany odcinek do kościoła św. Bartłomieja Apostoła w Jarnołtówku. No cóż… dzień coraz krótszy, więc – niestety – pora wrócić do domu. Ale to nic, już 14 października wracamy na GSS i zdobywamy Wielki Finał, czyli metę w Prudniku. Już dziś zapraszamy!

Wzór wypełnienia ksiażeczki GOT:

Data
odbycia
wycieczki

Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
Podpis i nr legitymacji
przodownika turystyki
górskiej
30.09.2017 Gierałcice-Uroczysko pod Czechami S.21 4 tak
30.09.2017 Uroczysko pod Czechami-Głuchołazy S.21 4 tak
30.09.2017 Głuchołazy-Przednia Kopa S.18 4 tak
30.09.2017 Przednia Kopa-Siodło S.18 2 tak
30.09.2017 Siodło-Skowronków S.18 2 tak
30.09.2017 Skowronków-Jarnołtówek S.18 3 tak
Dodaj komentarz

Sowia Wysoka Komisja

Komisja Turystyki Górskiej PTTK oddział Ziemi Kłodzkiej na 23-24 wrześniazaplanowała wyjazdowe posiedzenie w schronisku „Sowa” w Sokolcu . Zostałoto połaczone z wycieczka, organizowana przez Gwarków Noworudzkich na trasie: (23-09) Świerki Dolne – Gontowa – Sokolec – schronisko Sowa, (24-09) Schronisko Sowa – Wielka Sowa – Kozie Siodło – Ludwikowice-Molke – Ludwikowice PKP.

Pierwszego dnia poczatkowo przebiegało bez zakłóceń, prawdziwki, podgrzybki, sztolnia Gontowa, lecz przy podejściu pod Przełęcz Sokola rozpoczęłysię opady deszczu, połaczone z silnym wiatrem (podczas podejścia pod Orła świstało i gwizdało, że hej). Mimo peleryn przeciwdeszczowych do schroniska Sowa dotarliśmy dość przemoczeni.

Po posiłku obrady pod przewodnictwem Piotra Janowskiego przebiegły sprawnie. Drugiego dnia część grupy zdobyła Wielka Sowę, pozostali czekali na Kozim Siodle. Lisimi Skałami i Grabina dochodzimy do Jugowa, skad droga dochodzimy do wzgórza ,które było tematem filmu Bogusława Wołoszańskiego „Skarby III Rzeszy” – Skarb łysego wzgórza. Kolejno mijamy była elektrownię i Kopalnię Wacław, dochodzac do stacji kolejowej Ludwikowice Kłodzkie, mety naszego wędrowania. Za rok we wrześniu posiedzenie komisji prawdopodobnie odbędzie się w schronisku Jagodna.

Edek Lada

Wzór wypełnienia ksiażeczki GOT:

Data
odbycia
wycieczki

Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
Podpis i nr legitymacji
przodownika turystyki
górskiej
23.09.2017 Świerki Dolne-Gontowa S.11 5 tak
23.09.2017 Gontowa-Sokolec S.11 3 tak
23.09.2017 Sokolec-Schronisko „Sowa”
(3km, 300m)
S.11 6 tak
23.09.2017 Schronisko „Sowa”-Wielka Sowa S.11 2 tak
23.09.2017 Wielka Sowa-Kozie Siodło S.11 2 tak
23.09.2017 Kozie Siodło-Ludwikowice S.11 7 tak
Dodaj komentarz

Rajd pachnacy jesienia

Słoneczny, sobotni ranek 9 września zapowiadał piękny dzień, więc siedzenie w domu oczywiście odpadało. Na jesienny rajd wyruszyła ponad trzydziestoosobowa grupa skumulowanych sił „Gwarków Noworudzkich” i „Anikiji”. Wystartowaliśmy z Bartnicy (XVI/XVII-to wieczna wieś należaca niegdyś do Stillfriedów), spod zajazdu „Pod dwiema lipami” (dawniej „Zu den zwei Linden”) czerwonym szlakiem spacerowym na wzgórze Leszczyniec (Góry Suche) w kierunku Trójpańskiego Kamienia. Szlak spacerowy wyznakowany jest raczej enigmatycznie, więc maszerowaliśmy leśnymi drogami znanymi naszym przewodnikom. Las pachniał grzybami i zapraszał do ich zbierania z czego skwapliwie skorzystaliśmy, po drodze objadajac się jeszcze słodkimi jagodami. Podziwialiśmy rozległe widoki, pięknie wygladajace w trawie rodziny muchomorów i liliowe wrzosy. Jesienne już słońce dawało niesamowita, perłowa (jak zauważyła jedna z uczestniczek rajdu) poświatę otaczajacej nas przyrodzie. Trójpański Kamień oczywiście odnaleźliśmy bez trudu. Jest to kamienny obelisk, postawiony w 1732 roku, kiedy to w tym miejscu stykały się dawne granice Czech, Ślaska i Hrabstwa Kłodzkiego. Na kamieniu odczytać można jeszcze wyraźnie herb Hochbergów, Stillfriedów oraz opatów z Broumova. Kilkaset metrów dalej przywitała nas malownicza wioseczka Janovicky, a restauracja „Zameczek” zachęcała do wejścia zapachami dobrego jedzenia. Więc nie zwlekajac, skorzystaliśmy chętnie z tej zachęty i ulokowaliśmy się na tarasie. Słoneczko, widoczek, dobre piwo i smażony ser z tatarska omaczka oraz własne, oczywiście doborowe towarzystwo – pełny relaks i snucie planów na następne dłuższe i krótsze wycieczki. Nasz rajd zakończyliśmy zejściem do Głuszycy Górnej, uzupełniajac jeszcze zbiory grzybów. Wycieczkę „Jesień na granicy” prowadził Przodownik Turystyki Górskiej kol. Edward Lada, a bezpiecznie woził nas Smilebus.

Jak zwykle zapraszamy na następna wycieczkę – kto jeszcze nie był z nami, niech chociaż raz spróbuje!

Noworudzki UTW

Anna Szczepan

fot. E.Lada, A.Szczepan

Wzór wypełnienia ksiażeczki GOT:

Data
odbycia
wycieczki

Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
Podpis i nr legitymacji
przodownika turystyki
górskiej
09.09.2017 Bartnica-Leszczyniec S.09 3 tak
09.09.2017 Leszczyniec-Janovicky
(2km, 0m)
S.09 2 tak
09.09.2017 Janovicky-Przełęcz pod Czarnochem
(1km, 0m)
S.09 1 tak
09.09.2017 Przełęcz pod Czarnochem-Głuszyca Górna S.09 2 tak
Dodaj komentarz

Wołowy gulasz z knedlikami – výborné.

Sobotę 02-09-2017, Gwarkowie postanowili spędzić na wędrówce pograniczem polsko-czeskim w Górach Orlickich. Kameralnie, 9 osobowa ekipa rozpoczynamy od Przełęczy Polskie Wrota, skad udajemy się do przejścia granicznego Podgórze – Ćihalka. Po drodze udaje nam się znaleźć kilka dorodnych okazów prawdziwków. Horska Bouda Ćihalka była zamknięta, więc pierwszy popas był w Chacie Juraśka. Idac przez Oleśnice w Orlickich Horach podziwiamy przykłady chat sudeckich, pięknie odnowionych i udekorowanych. W ryneczku wstępujemy do Hospudki u Andela, na tradycyjny gulasz wołowy z knedlikami – było bardzo smacznie. Przy kościele pw. Marii Magdaleny mijamy mały cmentarz, gdzie według ksiag parafialnych od 1354 r. pochowano 20 tys osób. Opuszczajac sasiadów, przez Kocioł (byłe przejście graniczne), dochodzimy do Miejskego Lasku z kaplica pw. Św Jana Nepomucena. (tam przypominamy opowieść o czarownicy Brodce Duchacz, której prochy rozsypano tu na rozdrożu). Lewin Kłodzki był meta naszej wędrówki. Za tydzień zapraszamy na kolejne nasze sasiedzkie wędrówki.

Wzór wypełnienia ksiażeczki GOT:

Data
odbycia
wycieczki

Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
Podpis i nr legitymacji
przodownika turystyki
górskiej
02.09.2017 Polskie Wrota-Kozia Hala S.14 3 tak
02.09.2017 Kozia Hala-Podgórze S.14 2 tak
02.09.2017 Podgórze-Olesnice
(4km, 0m)
S.14 4 tak
02.09.2017 Olesnice-Kocioł
(2km, 0m)
S.14 2 tak
02.09.2017 Kocioł-Miejski Lasek S.14 1 tak
02.09.2017 Miejski Lasek-Lewin Kłodzki S.14 2 tak
Dodaj komentarz

Grzeszne Smaki Sudetów, na XX odcinku GSS

W dniach 26 i 27 sierpnia 2017r. grupa „Noworudzkich Gwarków” pod kierunkiem Przodownika Turystyki Górskiej, kol. Witolda Telusa wyruszyła na kolejne kilometry Głównego Szlaku Sudeckiego

W pierwszym dniu wyprawa rozpoczęła się w Paczkowie,a 12-osobowa grupa wędrowców pokonywała kolejne etapy na Przedgórzu Paczkowskim

Trzeba przyznać, że wędrowanie po równinach było bardzo duża odmiana w stosunku do setek kilometrów, jakie pokonaliśmy w kolejnych pasmach górskich. Brak wzniesień które wyznaczały kolejne etapy wędrówki zastapiły tabliczki z nazwami kolejnych miejscowości. I tak najpierw dotarliśmy do Krzyża Pojednania przy Unikowicach – co do jego wieku sa liczne niejasności. Podawane sa daty od XIII do nawet XVI wieku. Z Krzyżem zwiazana jest nawet miejscowa legenda.

Pierwsza wioska to zatem Unikowice. W samej wsi znajduje się zabytkowy Kościół pw. Świętej Trójcy z 1774 roku oraz dom z XVIII wieku. W dalszej części wsi można spotkać XVIII-wieczny dworek.

Dla nas, turystów sporym udogodnieniem okazał się XX-wieczny sklep spożywczy, gdzie można było zdobyć XXI-wieczna pieczatkę do ksiażeczki GOT. Dalej droga i przez bardzo wygodna, stara groblę dotarliśmy w okolice Lisich Katów. Miejscowa społeczność najwyraźniej też ceni sobie to miejsce, ponieważ na dłuższym odcinku szlaku pojawiły się ławki, a w jednym miejscu trafiliśmy na miejsce na ognisko. Oczywiście trzeba było przetestować znalezisko.

Potem Lisie Katy – szlak znów przeszedł na jezdnię, w okolicach zabytkowego, renesansowego dworu z 1600 roku oraz zabytkowej kaplicy z połowy XIX wieku. Ciekawostka był murowany gołębnik, doskonale zachowany i najwyraźniej wciaż użytkowany. Z Lisich Katów powędrowaliśmy długa, prosta droga o nieco sfatygowanej nawierzchni, wśród pól kukurydzy do Ujeźdźca.

W Ujeźdźcu akurat trafiliśmy na Dożynki Gminne. Dzięki uprzejmości gospodarzy skorzystaliśmy ze schronienia przed palacym słońcem i na skromny poczęstunek. Najlepsze jednak były „rzeźby” z bel słomy i starych akcesoriów domowych, ustawione na poboczu głównej drogi – wszystko to oczwiście dekoracje dożynkowe. W samej wsi warto zobaczyć renesansowy dwór z 1595r. oraz neoklasycystyczny kościół pw. św. Katarzyny. Z Ujeźdźca wyszliśmy na polna drogę w kierunku Trzeboszowic.

Trzeboszowice to mała wieś, w której najstarszym zabytkiem jest kościół z końca XIX wieku. Na szczęście jest też sklep spożywczy i szansa na odpoczynek (no i oczywiście pieczatkę!). Z Trzeboszowic wyruszyliśmy dolina Świdnej w kierunku Ratnowic, mijajac po drodze dzikie jabłonie i dojrzewajace jeżyny.

Wioska Ratnowice dała nam chwilę wytchnienia. Niestety sklep spożywczy był zamknięty, ale za to przygotowano dla turystów wygodne miejsce odpoczynku – wiatę zaopatrzona w stoły i ławki. Taka mała ciekawostka były znalezione przy szlaku okazy nietypowego grzyba – żółciaka siarkowego (jadalny!). Z Ratnowic kolejna długa i prosta polna droga zaprowadziła nas do Krakówkowic, przysiółka Piotrowic Nyskich.

Krakówkowice to tylko mała osada, ale dla turystów przygotowano doskonałe miejsce odpoczynku. Potem dość monotonnie szosa do Piotrowic Nyskich, obok zabytkowego, renesansowego dworu szlak poprowadził nas przez ostatnie, bardzo męczace już, kilometry wprost do Kałkowa. W Kałkowie jeszcze sklep spożywczy (i pieczatka!) i koniec na ten dzień! 20 km za nami…

Drugi dzień zaczał się od zwiedzania kościoła w Kałkowie a potem od marszu obok stawu i starej stacji kolejowej, szosa w kierunku Łaki. Dopiero od Łaki skończyło się chodzenie po asfalcie – szlak skręcił w pola i poprowadził nas przez piękne punkty widokowe do Jarnołtowa. Bardzo przyjemny odcinek szlaku, ale łatwo się na nim zgubić – szlak dwukrotnie zmienia kierunek, a ze względu na całkowity brak drzew nie ma tam praktycznie żadnych oznaczeń. Jest nawet ścieżka, która należy dobrze wypatrywać, bo ginie wśród pól. Dłuższy kawałek szlaku sprowadził nas do Jarnołtowa, gdzie obowiazkowo przywitał nas sklep spożywczy (i pieczatka!). Tym razem odpoczynek na przystanku i dalej w drogę. Tym razem szlak zaczał nas prowadzić przez coraz bardziej falujacy teren doliny Łuży i starych kamieniołomów. Przy potoku, w dolinie udało się rozpalić ognisko. Potem bardzo przyjemna ścieżka wśród drzew, potem przez pola trafiliśmy do Sławniowic.

Sławniowice słyna z kopalni marmuru oraz znajdujacych się nieopodal „Szmaragdowych Jeziorek” w dawnych wyrobiskach. Obecnie jest to teren przyrody chronionej. Same jeziorka widać słabo, z uwagi na zarośla i drzewa, zatem trzeba było iść dalej, w kierunku Gierałcic. To znów bardzo męczacy odcinek kamienistej, polnej drogi, dawnego dojazdu do kamieniołomów. Trasa drugiego dnia była nieco krótsza – 17,6 km, ale mnogość dolin i grzbietów dała się nam również we znaki. Wędrówkę skończyliśmy przy kościele w Gierałcicach, już niedaleko Gór Opawskich, na których zdobywanie zapraszamy już 30 września.

Wzór wypełnienia ksiażeczki GOT:

Data
odbycia
wycieczki

Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
Podpis i nr legitymacji
przodownika turystyki
górskiej
27.08.2017 Paczków-Kałków
(20km, 0m)
S.21 20 tak
26.08.2017 Kałków-Łaka S.21 2 tak
27.08.2017 Łaka-Sławniowice S.21 10 tak
27.08.2017 Sławniowice-Gierałcice S.21 3 tak
Dodaj komentarz

Spacer w dzikie Góry Suche

Aktywne Lato z noworudzkimi „Gwarkami” sięga zenitu. Na 3 edycję spacerów zaprosił nas Przodownik Turystyki Górskiej, kol. Edward Soja, tak więc w sobotni poranek, 5 sierpnia 2017r. na wezwanie do wędrówki stawiło się 10 ochotniczek i ochotników. Najpierw krótki rys historyczny na temat budynku dworca kolejowego „Nowa Ruda” oraz powstania i działalności linii kolejowej, a potem w drogę – niebieskim szlakiem „Przyjaźni polsko-czeskiej”, wyznakowanym zreszta przez znakarzy z naszego Koła w roku 2014. Zaraz za budynkiem stacji mijamy „Dwór Górny”, dawniejsza siedzibę szlacheckiego rodu Stillfriedów, potem wchodzimy na „Zielony Most” nad linia kolejowa, a dalej idziemy droga między oródkami działkowymi w stronę zboczy Krępca (645 m.), gdzie szlak niebieski osiaga węzeł ze „Szlakiem spacerowym świętojańskim”, na tzw. „Drodze Staromłyńskiej”.

Po krótkiej przerwie dalsza wędrówka, stromo w dół, tuż przy linii kolejowej, lawirujac między luźnymi kamieniami a powalonymi drzewami. Docieramy teraz pod wiadukt kolejowy nad Włodowicami. Dalsza droga prowadzi nas w dół, w stronę Kościoła pw. św. Piotra Kanizjusza we Włodowicach, potem przez most na Włodzicy i kładkę nad Skakawa. Przekraczamy główna drogę we wsi i wchodzimy szosa w kierunku Świerk. Szlak skręca na most nad kanionem Skakawy i tu zauważamy pierwsze ślady „Drogi Chlebowej” – nowej trasy spacerowej utworzonej z okazji Festiwalu „Góry Literatury”. Dzięki twórcom Drogi nasza trasa zyskała kilka bardzo miłych dla oka tablic informacyjnych.

Za wawozem idziemy dalej w kierunku wzgórz Gaj i Gaik, gdzie szlak osiaga ścieżkę grzbietowa Wzgórz Włodzickich. Z Gaika schodzimy w kierunku osady Rzędzina (d. Flucht) i szumiacego leniwie Marcowskiego Potoku, który oddziela Wzgórza Włodzickie od Gór Suchych. Za potokiem mijamy ostatnie gospodarstwo po polskiej stronie i kierujemy się prosto w stronę linii lasu. W lesie pora na pierwsze słodko-kwaśne jeżyny i maliny. Delektujac się leśnymi specjałami docieramy do zielonego szlaku granicznego i węzła „Pod Ptasim Szczytem”. Ostatnie metry to podejście na sam Szczyt (Ptasi) o wysokości 668m.

Na samym szczycie pamiatkowe zdjęcie i wracamy na polanę nad Rzędzina, gdzie nadeszła pora na tradycyjne ognisko i zupełnie nowatorskie „kijki” do kiełbasek dostarczone przez kolegę Czesława (dziękujemy!). Po ognisku wracamy ta sama droga do Włodowic, a do Nowej Rudy idziemy już prosto „dolna droga” wzdłuż Włodzicy

Uczestnikom dziękujemy za cierpliwość, a Kierownikowi za wyrozumiałość.

Wzór wypełnienia ksiażeczki GOT:

Data
odbycia
wycieczki

Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
Podpis i nr legitymacji
przodownika turystyki
górskiej
05.08.2017 Nowa Ruda-Włodowice
(2km, 100m)
S.11 3 tak
05.08.2017 Włodowice-Ptasi Szczyt S.09 5 tak
05.08.2017 Ptasi Szczyt-Włodowice S.09 4 tak
05.08.2017 Włodowice-Nowa Ruda
(2km, 0m)
S.11 2 tak
Dodaj komentarz

Aktywne Lato po raz drugi

W dniu 29.07.2017 r. grupa 7 noworudzkich gwarków + 1 udała się szynobusem na zaplanowana wycieczkę do stacji Zdrojowisko (niem. Centnerbrunn). Po odkryciu na terenie wsi źródeł wód leczniczych stało się uzdrowiskiem i kuracjusze korzystali z kuracji pitnych i kapieli mineralnych w domu zdrojowym Kurhaus. Pamiatkowe zdjęcie pod tablica z nazwa stacji i rozpoczęliśmy wędrowanie żółtym szlakiem w kierunku Jugowa. Potem bez szlaku do Przygórza do szlaku czarnego. Po chwili oddechu szlakiem czarnym spacerkiem po lesie oczywiście wypatrujac grzybków udaliśmy się na skraj lasu, gdzie rozpaliliśmy ognisko zabezpieczajac je kamieniami. Opodal w lesie słychać był miejscowych grzybiarzy, którzy nas pozdrawiali. Po upieczeniu kiełbasek i posiłku udaliśmy się w dalsza drogę w kierunku mostu na Zatorzu. Najdłuższy most na linii Kłodzko – Wałbrzych (181m) i jedyny jaki został wysadzony na tej linii. Most wysadzono w dniu 08.05.1945 r. (dzień kapitulacji) wykorzystujac miny powietrzne. W zwiazku z tym linia ta nie mogła być wykorzystywana dlatego też przystapiono do odbudowy jednego przęsła, które zostało wykonane według projektu inż. Ptaszyńskiego z drewna, stad też nazwa „most na zapałkach”. Podczas prac doszło do tragicznego wypadku, w którym zginał cieśla Felix Matzner. Nie tylko z tego powodu tymczasowy drewniany most nazwano „mostem śmierci”. Podobno był tak niebezpieczny, że skład jechał przez most bez ludzi, dopiero po drugiej stronie pasażerowie ponownie wsiadali do wagonów. Przęsła stalowe wykonała Huta Kościuszko. Na linii Kłodzko – Wałbrzych jest jedynym wiaduktem, który skonstruowali Polacy. Pamiatkowe zdjęcia i dalsza wędrówka do Muzeum Górnictwa, w którym uzupełniliśmy zapasy płynów, gdyż słoneczko nam przypiekało podczas wędrowania. Ostatnie zdjęcia na „białym moście” i wspólna wędrówkę zakończyliśmy na ulicy Królowej Jadwigi.

Dodaj komentarz